Warschau Breslau Lemberg
W mieście siedmiu mostów i snobów
Wszyscy zawodnicy na aucie
Pół warszawy odsypia w domu
A pół do domu wyjechało wczoraj po fajrancie
Kto tu napłynął i czuje że traci
Znów że coś ucieka popłynie dalej trudno
Sobota przed siódmą wracam z pracy
To się nazywa po warszawsku urlop
Miasto eko żywności eko spalin eko robienia się w wała nawzajem
Widzisz wszyscy tutaj zamieszkali
I nie ma chuja we wsi już jest zmiany
Nie dla nas południe ulica i duszności ani północ same wodorosty
Nysa ani odra dziki zachód ani ściana wschodnia
Bo pod te ścianę możemy się odlać
Wobec warszawy we właściwej postawie będziesz całując nas w kranik
Tak wszyscy składamy się z komórek z jądrami
To znaczy komórki mają jądra a nie my sami
Tak my tu palimy liliowe vougi wybawiamy się bólem głowy
Oglądamy „magdę m" w tvn ćwiczymy nogi
Czytamy w kiblu spuszczamy wodę
Kochamy uległe laski bez ambicji
Ale jesteśmy elastyczni przyjmiemy wszystkich
Nawet jeśli maja głupie potrzeby
A zamiast ślubu weźmiemy wspólny kredyt
Tak tu studentki nie lubią krawaciarzy
I studentki podrywają krawaciarzy
Tak stoimy jak przy trasie na radarze co rano
Tu kurwa tam kurwa wszyscy kurwa
Te miasta nie są takie jak
Te miejsca nie są takie jak
Ci ludzie nie są tacy jak ty
Idę kiedy idę mijam warkot samochodów
Widzę drogie obudowy na drogach gnają do przodu
Byle dalej gdzieś w bok przez tłok przez płot
Siedem jeden jest modne słyszę to co krok
Nic nowego dla mnie nie ma zaskoczenia
A euforia towarzyszu tylko mediom poznaj zło
I promocja mała porcja gówna kupowanie snu
Jak nie wierzysz mi to spytaj lampucere w BMW
I slogany „chodź tu" plakaty „jedź tam"
Ale dokąd? Ale dokąd
To powtarza się znów stan który już znam skąd ja to znam
W kalamburze parę piw wróżę nutę jazzu
I w mekce dubstep w kamforze druh sławek z nami weed tli
To jest do ludzi którzy do nas dzisiaj przyszli
Nie wszystko w życiu trzeba robić dla własnych korzyści
Te miasta nie są takie jak
Te miejsca nie są takie jak
Ci ludzie nie są tacy jak ty