#325
Nie dość że karzeł to Rudy Gay
Kariery by nie zrobił nawet w NBA
Jeszcze chce być czarny no kurwa trzymaj mnie
Jedyny parkiet jaki widział ten na dyskotece bang
Tyle przeżyłem a mam tylko 18 lat
Jak będę miał 25 to pewnie mnie zastrzelą thug life
Bo jestem dobry synku
Powiedz kumplą że pojawił się nowy gracz na rynku
MVP nie musze być nim
I wystarczy mi jak widzę te pizdy
Bo oni boją się mnie skumaj to he
Bo każdy to wie że rządze ziom he
Wożę się pomału wcale się nie staram
W Nowym Targu jesteś ze mną albo wypierdalaj
Familia granda poznaj tych samozwańczych królów
Co mamy ich na strzała lepiej uspokój się burku
Na ulicy nie ma żadnych skrupułów
Okradną dopierdolą czasami nawet z nudów
Ludzie to szuję nie pomogą Ci lajki na fb
Wszędzie widzę medrców jeden od drugiego mądrzejszy być chce
Nie lubię gdy ktoś patrzy z góry na mnie
Równo postrzegam ludzi zawsze
Choć się wywyższam tu masz racje
Ale jedno złe słowo i masz połamane palce
Różne typy otaczają mnie
I pewnie mam od nich większą wiedze lecz
Oni mogą mieć więcej doświadczenia man
Mamy się kłócić kto większym prze chujem jest
Nienawidzę skurwysynów po liceum co
Skończyli pierwszą klasę zjedli wszystkie rozumy what
Oni tak myślą a gówno mają z tego
Pierdolone Michałki z okularami zbyt wielkie ego
Następni w kolejce do odjebania są Ci
Co myślą że na osiedlu patologia i syf
Mamy dresy mamy być gorsi? Weź wyjdź
Nie jeden szanowany korpo wali bongo jest ze mną na Ty
Chłopaki chodzą na studia i piszą pracę
Czasami wyjeżdżają za granicę za hajsem
Każdy z nich mógłby tu sam nawinąć
A żyją sobie jak żyją spędzają czas z rodziną
Nie zastanawiają się co jest dobre a co chujowe
To sie wie nie trzeba sobie śmieć w głowie
Podbij do nich to się dowiesz
Nikt na siłę Ci nie wciśnie chyba że masz jakiś problem
Chyba że jesteś frajerem odrazu się poznaje
Ludzi którym można wcisnąć pare bajek
Na stałe nie trzyma z nimi nigdy się
Choćby przeszedł metamorfoze to i tak w środku to zjeb
A dużo takich jest pedałów bez charakteru
Kiedyś spoko teraz udają wielkich gangsterów
Chodzą tam gdzie nie powinni myślą że mogą
Z kolegą za rękę chcą przejść rapową drogą
Słuchaj co powiedział mi jeden z nich
Kiedyś git w sumie nic większego do nich nie mam ty
Niech robią co chcą typie jebie mnie to
Zostawiłem dla siebie ten moment boy
Raperzy przynajmniej których ja osobiście znam
Albo znałem kiedyś mają taką przypadłość to fakt
Bez rapu byliby no life' ami teraz czują się lepsi
Określają hip hop regułkami liczą kawałki na wersy
Jakby byli ode mnie więksi propsują z nutką agresji
Pychy sarkazmu łatwo to wyczuć wierz mi
Śmieje się z nich bo swoje poznałem w życiu
Ale wkurwiają mnie tacy królowie każdy jeden to pizduś
W eNTe jest może tylko pare spoko typów
Reszty nie znam i pewnie nie poznam mistrzu
Żaden hejt oni mają na mnie wyjebane to ja też mam
Robię swoję zbieram kwit może nie teraz ale będzie czas
Cannabis whisky koks i lans
Wszystko to jest dostępne brat
Pytasz jak? Dam Ci radę po prostu zrozum
Jak już nawijasz to miej jaja bronić tych poglądów
Bo możesz mieć zajebiste punche ło
Cisnąć wszystkim mówić że niesiesz prawdę
Nawijać o tym o czym innym nie wypada
Wszystko spoko do czasu aż ktoś Cię nie poskłada
Nie mów mi jak mam żyć bo nie jesteś lepszy
Nie próbuj mnie osądzać bo nie jesteś święty
Mój rap nigdy nie był i nie będzie dla leszczy
Nie ucz mnie go robić bo to ja mam najgrubsze wersy
Choćbyś był w czymś mistrzem tak jak ja
To nigdy nie poniżaj słabszych dla jaj
Bo przyjdzie ktoś wkurwiony i kariera Ci się skończy
Ja cisnę ale nie musisz mnie słuchać więc spocznij