5 klepka
Nie wpadam na bit ja na niego napadam
Napadam kurwa jak nagły atak spawacza
To nagły atak jak blitzkrieg
Bo na mojej drodze tylko kill kill
Co czujesz stary czujesz awersje
Bo zrobiłem to mając w zanadrzu piątą klepke
Albo może jej nie mam nawet w sumie nie pamiętam
Bo kiedyś poniósł mnie chyba zbyt duży melanż
Jeden na milion jeden z pięciu jeden chuj
Jeden jeden robi tu wielki gnój
Niewiarygodne jak to że wpadłem do beczki
Nie miałem 5 klepki no i wyszedł Lejsky
Nie tym razem jak zawsze żartowałem
Mam umysł rozległy jakbym był wszechoceanem
O kurczaki ależ poleciałem dodam że jestem furiatem
Ale o tym się już nie raz przekonałeś damn
Jestem atencyjną kurwą i propsów mi wciąż mało
W dupie mam za dużo i niech mi ciągle biją brawo
Będę pił będę ćpał będę palił i nie wstawał rano
Wieczny Las Vegas Parano
Gluten fajki hazard wszystko chce mnie zabić
Tak mi wciąż powtarza mama patrząc jak się staczam
Taki ze mnie rozrabiaka karmie Cię ściemami
Przepraszam że w tych paru sprawach taki ze mnie palant
Przychodzę najebany do domu coraz częściej
Mamo nie płacz będę grzeczny jeszcze tylko banie jebne
Raczej się nie zmienię molestuje swą psychikę a to przecież ewenement
Jestem najlepszy obok jest Angelo siedzi Lejsky
Już słyszę jakieś śmieszki Ziemian brak Ci piątej klepki
Zwrotka na kolanie brak mi piątek klepki
Kurwa brak mi piątej klepki
Czasem myślę sobie że sam jestem swoim największym wrogiem
Kto kładzie mi przeszkode Ja czy obcy człowiek
Nie ma rzeczy których nie mogę generuje swój kodex
Wyobraźnia pomoże zrobić to co w jaźni wytworzę
Okeeej afere jak telenowele unikam
Same znajdują mnie na tych chodnikach
Jak najebany się potykam gdy wypala mi styka
Mój anioł stróż to kawał zapracowanego typa
Lipa spokój absolutny muszę zburzyć i co zrobisz
Wkoło banda wariatów nic dziwnego że nie jestem zdrowy
Zawsze gotowy trzeźwy czy nie to pewne
O ile idziesz niemożliwe to dla mnie codzienne
Jeszcze o moich akcjach na pewno usłyszysz
Leszcze krzywe motki to mnie nie dotyczy
Przekrętas i jednocześnie ogarnięty gość
Niosą na skrzydłach ale diabeł ciągle szepcze odjeb że coś