Patrzcie idzie frajer
Opluję to powiesz, że deszcz
Bo jaj nie dostałeś od starych
Z całą mafią robię chleb
Większy niż dostałeś od starych
Moi ziomale to gang
Ty, kurwa, palisz maczane
Ej! Ej! Ej! Ej!
Patrzcie, idzie frajer!
Zawsze go stary zabierał co weekend
Na fajne zakupy do jakiegoś centrum
Za dobre życie miał banan jebany
Nigdy nie pojawił się rap w jego sercu
(Dokładnie Beezy!)
Wiem, że to nie jego wina, bo rodziny nie da się wybrać
A nawet jakby się dało
To ja i tak zostałbym przy tej co dziś mam
Kolejny lamus jebany
Co za każdym razem miał w szkole najlepsze wyniki
Wróżyli mu zawsze najlepszą przyszłość
I mówili, że w życiu ja będę nikim
Lekko się w szok tutaj wszyscy wjebali
Jak się okazało, że zwiedza odwyki
A ja się w mordę dziś śmieję lamusom
Niech widzą - wyniosła mnie bieda na szczyty
Kolejny lamus, też z domu bogaty
Lubili go, choć nie był spoko w ogóle
Myślał, że złapał już Boga za nogi
Bo pierwszy w tej szkole miał motor i furę
Potem dorwałem go gdzieś najebany
Podpruwał się do mnie, chciał trochę zabłysnąć
Parę chwil po tym jak go przekopałem
Już dzwonił na psy mówiąc moje nazwisko
Opluję to powiesz, że deszcz
Bo jaj nie dostałeś od starych
Z całą mafią robię chleb
Większy niż dostałeś od starych
Moi ziomale to gang
Ty, kurwa, palisz maczane
Ej! Ej! Ej! Ej!
Patrzcie, idzie frajer!
Następny frajer miał wszystko od taty
My, biedne chłopaki jedynie nadzieję
Rap robiliśmy na dwóch kaseciakach
On Technicsy dostał, bo chciał być DJ-em
Tatuś lubił spełniać jego marzenia
I pewnego dnia dostał quada bez rozmów
Skłamałbym mówiąc, że przykro mi było
Jak idiota prawie se złamał kręgosłup
Następny frajer, syn nauczycielki
A dałbym mu order za bycie lamusem
Przydał się w życiu jedynie dlatego
Że sprzedał mi taniej bilety na Wu-Tang
Teraz ma furę, co dostał od mamy
I nigdy nie zrobi kariery jak ja
Kiedyś najebany komuś powiedział
Że zlałby mnie, gdyby miał plecy jak ja
Następny debil też chciał być bandytą
Tylko, że w rozwoju się nagle zatrzymał
Też bananowiec,lecz na jego drodze
Nagle pojawiła się amfetamina
Napady, kradzieże, do tego frajerze
Jak dałeś, to żeś się przytulał do mamy
Dla nas na zawsze już jesteś przegrany
Przywyknij do tego jak skóra do dziary
Opluję to powiesz, że deszcz
Bo jaj nie dostałeś od starych
Z całą mafią robię chleb
Większy niż dostałeś od starych
Moi ziomale to gang
Ty, kurwa, palisz maczane
Ej! Ej! Ej! Ej!
Patrzcie, idzie frajer!