W bursztynowym krêgu lata
Coraz czêœciej deszcz przelotny
Pod oknami œpiewa,
A nocami wiatr-pustelnik
W sadzie gruszki zrywa.
Spójrzcie tylko, moi mili:
Wschodzi ozimina.
W bursztynowym krêgu lata
Dopala siê wrzesieñ,
Spopiela³e mchy roznosi
Po zrudzia³ym lesie.
Ma siê zatem, moi mili,
Ma siê zatem, moi mili,
Ma siê ju¿ pod jesieñ.
Spójrz! Popradem gêsie pióro
Jak ¿aglówka p³ynie.
Frun¹ nad nim z³ote liœcie -
Kolorowe motyle.
I ostatni redyk schodzi
Z siwych gór w dolinê.
W bursztynowym krêgu lata
Dopala siê wrzesieñ,
Spopiela³e mchy roznosi
Po zrudzia³ym lesie.
Idzie do nas, moi mili,
Idzie do nas, moi mili,
Idzie do nas jesieñ.
Ju¿ powoli pustoszej¹
Gniazda pod okapem.
Wyp³owia³a czerwieñ malwy,
Mak siê ¿egna z makiem.
Wieczorami ch³ód siê wkrada
W progi naszej chaty.
W bursztynowym krêgu lata
Dopala siê wrzesieñ,
Spopiela³e mchy roznosi
Po zrudzia³ym lesie.
Przysz³a do nas, moi mili,
Przysz³a do nas, moi mili,
Przysz³a do nas jesieñ.
[-murmurando-]