Próba Numer Sześć

Próba numer sześć

Z głośnika płynęła majestatyczna muzyka
W strzykawce na pewno nie była penicylina
Typ zacisnął pięść i żyła wyskoczyła grzecznie
Wszystko przebiegało jakby w zwolnionym tempie
Czas się zatrzymał i jakimś cudem płynął nadal
Mumia w bandażach trzymała go za jaja
Każdy jej krok brzmiał jak zatrzaśnięcie wrót podziemi
Gościu w podróż z lsd wykupił se bilety
Jego myśli były jak maleńkie srebrne rybki
Nauka obdarzyła świat działami laserowymi
Kontemplacji tej poświęcił chyba z trzy eony
Pogrążony w paranoi przez ów gówniany narkotyk
Przed oczami na trzy światy podzielił się świat
Minęło dwa cztery h a nie dwadzieścia lat
Z rękami na piersiach zasnął w środku swej modlitwy
Wtedy światła błysły i przyśniły mu się wyspy
To narkotycznego zamroczenia elementy
Za dwie setki nikt nie złoży milczenia przysięgi
Obudził się z drzemki, rześki, świeży, wypoczęty
Po szamańskiej sesji u carlosa castanedy
Nie pamiętał krwawej ręki nad morzem fartuchów
Gdy przebywał w świecie duchów ktoś mu zrobił kuku
Zbudził się na bruku, w jego mózgu ptak zakrakał
Że koniec z badaniami bo tu produkują napalm