Światowid
Pamiętam jak wpadała do mnie z samego rana pijana
To najbardziej lubiłem w naszych rozstaniach
Nie nosiła szpilek a jej uśmiech na chwilę
Zatrzymywał czas by był tylko dla nas
Mieliśmy dużo w planach dziś mogę się tylko łudzić
Że za parę miesięcy lub lat uda się nam do siebie wrócić
To co się teraz dzieje zostanie złym wspomnieniem
Choć wiem co mówią o tych którzy mają nadzieję
Obserwuję gwiazdy na niebie
Nie czekam na to co los da
I idę przed siebie choć nie wiem dokąd prowadzi ta droga
To nie rozkładam rąk w geście zapytania Boga
Mój sufit to podłoga i wszystko jest do góry nogami
Choć na "Hipnoterapii" mówiłem że mam ułożone w bani
Czasem myślę że były plany jak Pezet i chyba sam w to nie wierzę
Znów szukam siebie między blokami gdzieś
Nie jestem Światowidem mam jedną twarz
Nie jestem Świętowitem mam jedną twarz
Nie jestem Światowidem mam jedną twarz
Nie jestem Świętowitem mam jedną twarz
Mam jedną twarz jedną twarz
Mam jedną twarz jedną twarz
Mam jedną twarz jedną twarz
Mam jedną twarz jedną twarz
Straciłem chemię z duszą bratnią w tunelu zgasło światło
Błądząc po omacku szukałem sensu na darmo
Wiele gorzkich słów padło ból zniknąć miał dawno
A dopiero teraz jak na murach tagi uczucia blakną
To mnie wciągnęło twarde narkotyki
Zrobiłem testy mam wyniki rak psychiki
Brak logiki zaczął wkurwiać za bardzo
Czułem się nikim ale odzyskałem wiarę w swoją wartość
Pardon w moich źrenicach pada śnieg
Aż nadto prześladował pech mnie
De facto dałem zwieść się jemu
Nic nie mów tylko słuchaj
Gdy diabeł na prawym ramieniu szepcze Ci do ucha
Mając apartament w LA nie myślisz o nędzy w Gruzji
A fałszywi przyjaciele chcą kieszenie Ci opróżnić
Zastanów się dwa razy ludzie mają wiele twarzy a ja
Oko za oko ząb za ząb Hammurabi
Mówią że wzmocni co nie może zabić
Mówią że wzmocni co nie może zabić
Mówią że wzmocni co nie może zabić
Oko za oko ząb za ząb
Oko za oko ząb za ząb