Żniwiarze umysłów [Remastered]
Człowiek bez twarzy zszedł wtedy między nas
Budząc nadzieję w tych którym było źle
Krew z jego ust spijaliśmy
Ogłuchli od braw
Bo on miał sen
Kosiarz bez twarzy wskazał nam nowy plon
Naród wzruszony do łez zbierał żniwo zła
Mówił że widzi wyraźnie jak bliski jest cel
Bo on miał sen sen
Nie wątpił nikt w bezmyślny potok słów
Szaleńczy śpiew wydobył z naszych ust
Miał nadejść dzień
Wraz z nim nasz nowy świat
Nasz nowy świat
Gdzie krew i łzy wyblakną jak
Wspomnienie
Nagle ktoś szybko wstał
Chciał odnaleźć w morzu słów
Dziwny sens wiary swej
Dostał lustro nie miał twarzy
Przerażony zachwiał się
Nagle odszedł w mrok
Nie zwątpił nikt w bezmyślny potok słów
Szaleńczy śpiew wydobył z naszych ust
I nadszedł dzień
Wraz z nim nasz nowy świat
Nasz nowy świat
A krew i łzy
Dodały barw sztandarom
Nasz nowy raj
Fałszywy bóg wyznaczył cel szaleńcom
Ludzie bez twarzy wciąż schodzą między nas
Budząc nadzieję w tych którym ciągle źle
A krew spijamy wciąż nową
Ogłuchli od braw
Bo ktoś miał sen sen
Nie zwątpi nikt w bezmyślny potok słów
Szaleńczy śpiew wycisną z naszych ust
By przyszedł dzień
Wraz z nim nasz nowy świat
Znowu ktoś szybko wstał
Chciał odnaleźć w morzu słów
Dziwny sens wiary swej
Dostał lustro nie miał twarzy
Przerażony zachwiał się
Nagle odszedł w mrok