Sowa
Ktoś musi pilnować nocy
Musi wziąć na siebie
Wiarę w strachy moce I zmory
Ktoś musi rozsypać sól
Stworzyć okrąg wokół
Gwar czarnych cykad I sów
Inny odgarnie ci włosy
Nasłuchuje ciszy
Aż słychać w żyłach krwi szum
W rynnach wciąż opiętych przez hak
Chaos cieczy która
Ma za nic czas I deszczu tempo
Szeroko zamknę oczy nam
Na to że skóra pęka w szwach
Historie z dziadów wołchw gusła
Zatęsknisz za mną pewnego dnia
Człowiek wierzył był w istoty
Wierzył był w samego siebie
A zielarki miały dbać o ludzi
Gdy wychodziły nad potok
Wielu bało się o wioski I swoje rodziny
Bzdura I niezrozumienie
I z daleka było słychać jęk
Jęk w unisono
Tabu pohukiwanie
Sowę przybito do drzwi
Hipnagogi przy świadomym śnie (świadomym śnie śnię)
Inny odgarnie ci włosy
Nasłuchuje ciszy
Aż słychać w żyłach krwi szum
W rynnach wciąż opiętych przez hak
Chaos cieczy która
Ma za nic czas I deszczu tempo
Proszę pozdrów ode mnie sen
W którym fruwa motyl
W tym dobrym nie zjada go ćma
Szeroko zamknę oczy nam
Na to że skóra pęka w szwach
Historie z dziadów wołch w gusła
Zatęsknisz za mną pewnego dnia
Szeroko zamknę oczy nam
Na to że skóra pęka w szwach
Historie z dziadów guślarz płacz
Zatęsknisz za mną pewnego dnia