Tęcza barw
Białe płótno w ramie szósty rok
Żółknie z dnia na dzień
Ona nie ma siły unieść rąk
A pędzle gdzieś schowały się
Na palecie popękany wzór
Z nieroztartych farb
Miała kogoś namalować tu
Lecz on jak kamień w wodę wpadł
A tu świt budzi świat i rozlewa tęczę barw
Jakby ktoś bezlitośnie co do dnia
Prosto w oczy jej się śmiał
Prosto w oczy się śmiał
Oto i nadchodzą szare dni
Każdy taki sam
W których nie ma sił dojść do drzwi
Choć on za nimi stoi tam
A tu świt budzi świat i rozlewa tęczę barw
Jakby ktoś bezlitośnie co do dnia
Prosto w oczy jej się śmiał
Nawet gdyby ktoś namówił ją
Na garść słonecznych farb
Choćby je mieszała całą noc
Wyjdzie szara wodna maź
A tu świt budzi świat i rozlewa tęczę barw
Jakby ktoś bezlitośnie co do dnia
Prosto w oczy jej się śmiał
I rozlewa tęczę barw
Jakby ktoś bezlitośnie co do dnia
Prosto w oczy jej się śmiał
Prosto w oczy się śmiał