Azrael
Kimś chciałem być
Nie na pensji życ z dnia na dzień
I się stałem kimś przed
Kim mama ostrzegała mnie
Nie żałuję, więc czy sens rozgrzeszać mnie
Się okaże w dniu kiedy przyjdzie Azrael
Się okaże w dniu, się okaże w dniu
Kiedy przyjdzie Azrael, się okaże
Się okaże w dniu (ooh)
Opowiem jak wygląda życie tu na co dzień
Ćpuny i menele w całym bloku jebie szczochem
Dla wielu tutaj domem jest
Kryminał od pokoleń
Jointy jak aloes koją stres i myśli chore
Bieda niby wszędzie
Ale znajdzie się na flakon
Okrzyki, awantury słyszę otwierając balkon
Obrotniak, bo obrotny był jak
W piździe tampon zakręcił się i pękła dupa
Chuj wszedł jak w masło
Gdybym był gangsterem to bym
Raczej nie rapował nie robiłbym se zdjęć
Tylko przed kamerą chował
Nie mam podwójnych i nie mam przyspieszeń
Podwójnie Cię policzę jak się
Śpóźnisz z procentem
Kimś chciałem być
Nie na pensji życ z dnia na dzień
I się stałem kimś przed
Kim mama ostrzegała mnie
Nie żałuję, więc czy sens rozgrzeszać mnie
Się okaże w dniu kiedy przyjdzie Azrael
Się okaże w dniu, się okaże w dniu
Kiedy przyjdzie Azrael, się okaże
Się okaże w dniu (ooh)