smutna buźka
Ohh, mmm
Znowu tańczysz gdzieś, gdzie nie ma mnie
Znowu tańczę gdzieś, gdzie nie ma cię
Ona jest 10 10, ale to nie żona
Jest 10 10, ale to nie żona, nie
Znowu tańczysz gdzieś, gdzie nie ma mnie
Znowu tańczę gdzieś, gdzie nie ma cię
Ona jest 10 10, ale to nie żona
Jest 10 10, ale to nie żona, nie
Mogłaś pierwszą damą być
Mieć dom jak Faraon, by w nocy śnić
Być moją Arianą ale z kominiarą
Być moją Ariadną albo zerwać nić
Czemu znowu nie wiem, gdzie mam iść
Chce do ciebie żeby pić
Twoje łzy przez słomkę i na
Łąkę wyjść na trochę pusto na tej hulajnodze
Chociaż wiozę cztery groupies
(to przejazd grupowy)
Każda ma na sobie Gucci (ale nie ma mowy o)
Dostępie do mojej duszy
Dałem Ci na wstępie to
Dałem Ci na wstępie coś
Czego nie dał żaden gość
Ale to nie żona (nie)
To nie ma sensu na odległość
To nie ma sensu na odległość jesteś 01
To nie ma sensu
Żeby jeden gość miał ciebie na własność
Mojemu sercu stało się coś
Wiem że też nie możesz zasnąć
To boli jak ząb tylko, że w brzuchu
Mam do zrobienia ci tak dużo plomb
A póki co mogę ci kupić Louis
Vuitton i schować pod poduszką
Ale trochę głupio mi tak
Znów się chowam pod poduszką
Konfetti pod smutną buźką, aaaaa
To nie ma sensu na odległość jesteś 01
To nie ma sensu
Żeby jeden gość miał ciebie na własność
Mojemu sercu stało się coś
Wiem że też nie możesz zasnąć
To boli jak ząb tylko, że w brzuchu
Mam do zrobienia ci tak dużo plomb
A póki co mogę ci kupić Louis
Vuitton i schować pod poduszką
Ale trochę głupio mi tak
Znów się chowam pod poduszką
Konfetti pod smutną buźką, a-a-a-a-a
A-a-a-a-a, e-e-e-e-e
Znowu tańczysz, a-a-a-a-a znowu tańczysz
Znowu tańczysz gdzieś, gdzie nie ma mnie
Znowu tańczysz, znowu tańczysz