Lunatyk
Już widzę twoje mięso zwęglone w pył
Zesłany prze Pana deszcz ognistych brył
A ty śmiejesz się z moich lęków i mar
Beztrosko strzepując na podłogę żar
Gdy mgła nas otuli zobaczę w niej sen
Dryfując zatęsknię do straconych ziem
I będę tułaczem rozbitkiem w niej szedł
Umarły samotny i ślepy jak kret
Gdy biją nam dzwony i rozbrzmiewa pieśń
Przypomina mi się ta chlebowa wieś
Gdzie ciasto wyrasta ponad dzieży brzeg
Gdzie boso do domu przez bory bym biegł
Nade mną trąby powietrzne dają znak
W głębinach zasypia wielorybi wrak
Tam błądzę i światów nie rozróżniam już
Wnet w domu wariatów pokryje mnie kurz