Na zawsze już
Plan zakładał uwolnić się od snów
Chorobliwych lęków na zawsze już
Ta gwiazda której sprzyjam zmienia swój bieg
Na słowa ze spierzchłych ust
Rzuca swój kojący cień
Potępiony przez milion mądrych głów
Otulony ciszą miażdżącą mój słuch
Patrzę jak tańczą w świetle szydercy ze snów
Aby umysł rozjaśnić mój
Słońca nie starczyło już
Pod osłoną nocy rodzi się bunt
Głęboko upada gniew ciało męczy zły duch
Układa ręce w krzyż nogi zgina wpół
Oślepiony radością dusz
Przełykam kilka mocnych słów
Myśli małe za dnia
Nocą słychać ich wrzask
Nie wierzą w urok kłamstw
Ile włożyć mam sił
Ile mocy by zgnił
Przeżarty codziennością lęk
Myśli małe za dnia
Nocą słychać ich wrzask
Nie wierzą w urok kłamstw
Ile włożyć mam sił
Ile mocy by zgnił
Przeżarty codziennością lęk
Na zawsze już na zawsze już na zawsze już
Na zawsze już