Szaleństwo
Popadam tu w skrajne myśli ziomek wiesz jak to jest
Szaleństwu dać na handel swoje własne paranoje
Prawa lewa zgadniesz masz przed sobą dwa pokoje
W jednym ja czas ci kradnę w drugim ty tańczysz z demonem
Depcząc wyobraźnie pijesz palisz za nie swoje
Puste tu wyrwiesz na gadkę o tym kto jest twoim ziomem
Niuchasz coś ukradkiem myślisz że inni nie widzą
Taki kurwa z ciebie gangster a wciągasz tynk z kreatyną
Mefedron metylon jebie w dupie się od prochów
Ćpasz metka z amfetaminą z domieszką chińskiego opium
Ty lecisz na żywią zabić resztę swoich uczuć
Żyjesz i umierasz chwilą grubo po godzinie duchów
Coraz mniejsza ilość gówna co pozwala przetrwać
Głupim i nieletnim szczylom się z mózgu robi sieczka
Oni już nie żyją ja nadal pale skręta
Rozpakowuje pół kilo czystego szaleństwa
Mery dzieciaki Idziecie na melanż
Na dnie się zatracić Godność sponiewierać
Tata dał ci kasę prze ćpasz ją w kolekcjonerach
Co nie wie cię ugasi Prawdziwych dilerach
Sypiesz gówno na stół ty też sobie jesteś waflu
Stówe za stu masz frajerze łamie cie trochę siuwaksu
Za co dane kilkunastu dałeś lamuchom w potrzasku
Zbudować mordę i napluć
Rzucić na pożarcie miastu
Nieźle was wychujał i uzależnił system
Gówno warta w prawie luka jak zejście po matrixie
Pokaż cycki suko głupia i ten tatuaż na piździe
Który ziomek ci wydziobał jak razem waliliście
Ty popadasz w amok szaleństwo i koszty
Bo jebiesz od wczoraj rano i wcale nie chcesz skończyć
Sodę pod metanol niczym dożylnie agresje
Ziomki ręce zacierają kiedy weźmiesz pensję
Bo już niewiele zostało robisz ostatnią kreskę
I na banie ci chaos się wpierdala przed zejście
Rzeczywistość to kurestwo musisz łyknąć bo na trzeźwo
Jesteś jeszcze większe cipsko niż gdy siedzisz z koleżką
I myślisz że możesz wszystko
Kurwa wiesz co
Rozwijaj jestestwo panuj nad swoim umysłem
Bo chemiczne szaleństwo jest toksyczne
Mery dzieciaki Idziecie na melanż
Na dnie się zatracić Godność sponiewierać
Tata dał ci kasę prze ćpasz ją w kolekcjonerach
Co nie wie cię ugasi Prawdziwych dilerach
Sypiesz gówno na stół ty też sobie jesteś waflu
Stów za stu masz frajerze łamie cie trochę siuwaksu
Za co dane kilkunastu dałeś lamuchom w potrzasku
Zbudować mordę i napluć
Rzucić na pożarcie miastu
To jest prawie jak gra ludzi co uklękli
Kto się kurwa naćpa a kto się przekręci
Kto wyniesie z domu zastawy telewizory
Kto już nie ma telefonu komu starzy kupią nowy
Ty daj mi odpowiedź ale musi być szczersza
Niż twoje łzy nad grobem ziomka co na zawał serca
Zszedł przy tobie a to był dobry koleżka
A ty ciągle masz w głowie to że walić nie chciał
Coraz bliżej szaleństwa orzeł reszka raz za razem
Wiem w co ten dzieciak wpieprza się bo sam raz próbowałem
Lecz ja nie chcę nie ćpać nie jara mnie ta opcja
Ćpać byle zajebać wjebać się i nie wydostać
Po detoksach szlajać się i mieć w głowie ten obraz który w lustrze zauważasz
Tego słabego chłopca
Który z tyłu został gdy był w sumie jeszcze dzieckiem
Podpisał cyrograf i utoną w szaleństwie
Mery dzieciaki Idziecie na melanż
Na dnie się zatracić Godność sponiewierać
Tata dał ci kasę prze ćpasz ją w kolekcjonerach
Co nie wie cię ugasi Prawdziwych dilerach
Sypiesz gówno na stół ty też sobie jesteś waflu
Stów za stu masz frajerze łamie cie trochę siuwaksu
Za co dane kilkunastu dałeś lamuchom w potrzasku
Zbudować mordę i napluć
Rzucić na pożarcie miastu