Samotność po zmroku
W nałogu brał napój bogów ruszał na połów jak co dzień
Po drodze maskował wstyd czuł się podle najgorzej
Choć był na głodzie nie wiedział co czyni gdy nie zażywał
Tych uciech życia przeżywał frustrację nerwowy bywał
Kiedy to przerwał zrozumiał że długa droga jest przed nim
Bo zawieszony pomiędzy światami zwalczał swe lęki
Udręki życia na kacu i powroty do picia
On tego nie chciał ulica wykańcza wciąż zakotwicza
To złe przeżycia sprawiły że dosyć miał tej rozwałki
Rozpadał się na kawałki
Co będzie później się martwił
Chciał wejść do szatni uparty zmienić barwy na stałe
Lecz drzwi tak trudno otworzyć a on chciał zagrać w finale
Nie chciał umierać zrozumiał gdy o śmierć otarł się nie bał
Miał farta za przyjaciela i wiarę której nie sprzedał
Choć nie dojebał to kilku go porzuciło przypuszczam
Że dzięki zmianie mógł dostrzec w niejednym ziomku oszusta
Samotność to taka straszna trwoga
Powiedz gdzie są wszyscy z którymi spędziłem nie jeden rok
Ziomek nagle wyobraziłem sobie że że nie ma Ciebie i Boga
I wszystkich tych co odeszli nim nastał zmrok
Pić w samotności nie trzeźwieć obserwowałem ten bezsens
Weź zajeb kreskę to przejdzie a później to jakoś będzie
Miał żyć w obłędzie do końca cierpieć odpaść w nieznane
Na śmierć skazany zaocznie choć szczęście było pisane
Jak dać se rady w tym świecie już go nie pytam bo wstałem
Zbyt młody jestem człowieku żeby napisać testament
Być może chcieliby czytać
Czy coś odpalił kurestwo
Niektórzy czuli się lepsi obcując z tą moją klęską
Walczę o swoje a pojeb będzie źle życzył znam to
Jak gnojek co nic nie kuma a dziary ma już jak bandzior
Luz mam jak Gandzior odpowiem
Dziś jestem innym człowiekiem
Gdy nasze drogi się przetną nawet nie spojrzę na Ciebie
Trzeźwy samotny po stokroć o wiele lepiej niż schlanym
Z bandą pseudo ziomali co byli przy mnie jak grzałem
Nie zawrzałem ze złości sam piwo ważył więc wypił
Nie przychodź do mnie w potrzebie nikt Cię tu nie usłyszy
Samotność to taka straszna trwoga
Powiedz gdzie są wszyscy z którymi spędziłem nie jeden rok
Ziomek nagle wyobraziłem sobie że że nie ma Ciebie i Boga
I wszystkich tych co odeszli nim nastał zmrok
Samotność to taka straszna trwoga
Powiedz gdzie są wszyscy z którymi spędziłem nie jeden rok
Ziomek nagle wyobraziłem sobie że że nie ma Ciebie i Boga
I wszystkich tych co odeszli nim nastał zmrok