Gonię
Gonię pojebane zera, oby nie było za późno
Ładnie się malujesz, ja maluję moje płótno
Co z tego gadania, ej mała, weź zrób to
Jeden krok, żeby lepiej żyć
Albo nie rób nic dalej
Ona ciągle stoi, a to nie przystanek
I po ciebie to na pewno nie podjadę, mam sprawę
Pojebane zera z moim bratem
Ty leć spać, ja nie zasnę
Bo dalej myślę o tym, co się wydarzy
I bez sensu kontynuować gadkę
Skoro kłamie, widzę to po jej twarzy
Ona kłamie tak, jak twoi raperzy
Ja nie jestem tak głupi, żeby ci uwierzyć
Jak nawijałеś o tym syfie, fajnie jakbyś przeżył
Nawеt trochę, ale co on ma do powiedzenia
A to bananowiec
A ja wiem, że przyjdą takie dni, że najem się pod korek
Najlepiej to bym porąbał ich i zapakował w kozę
Dźwięki dają ciepło mi, siedzę przed monitorem
I wspominam, jak było ciężko poradzić sobie
Gonię pojebane zera, oby nie było za późno
Ładnie się malujesz, ja maluję moje płótno
Co z tego gadania, ej mała, weź zrób to
Jeden krok, żeby lepiej żyć
Albo nie rób nic dalej
Ona ciągle stoi, a to nie przystanek
I po ciebie to na pewno nie podjadę, mam sprawę
Pojebane zera z moim bratem
Z roku na rok dupę coraz ciężej podnieść
Niewygodnie się zrobiło, plotek więcej o mnie
Słyszę, gdzie nie pójdę, powiedz mi gdzie może jeszcze dojdę
Wrzucam czapkę i opuszczam daszek, nie chcę więcej spojrzeń
Przyjdzie moment, gdy nie będzie więcej mojej siatki, widzisz
Kiedyś przestaną się liczyć moje wszystkie braki w CV
My na klatce obrzydliwi, ty nas zawsze to widzisz
Wcześniej nie widziała cudów, jak tu wpadnie, się zdziwi
Nie pisałem, bo musiałem pojebane zera gonić
Wiem, że chciałaś tego fiuta, ale nie myśl teraz o nim
Żeby szczęście dogonić, ona chce się zarobić
Moje wejście na Olimp to jest przejście na bloki
Chciałem cię na dłoni zawsze, ściema boli strasznie
Pył dał mi odetchnąć, ale teraz po nim kaszlę
I mieliśmy być na zawsze, ale nie ma nas
Wejść tam, potem z nieba spaść
Zrobiłbym to jeszcze jeden raz
Gonię pojebane zera, oby nie było za późno
Ładnie się malujesz, ja maluję moje płótno
Co z tego gadania, ej mała, weź zrób to
Jeden krok, żeby lepiej żyć
Albo nie rób nic dalej
Ona ciągle stoi, a to nie przystanek
I po ciebie to na pewno nie podjadę, mam sprawę
Gonię pojebane zera z moim bratem