Skrzydła
Aha siemanko siemanko z tej strony Pluto Rzeszowska klasa kolejna odsłona krążka
Dla prawdziwych ludzi dla wszystkich miast i okolic wypierdol łapy w górę i niech dymią
Się jak komin
Łapy w górę sala rozpierdolmy ten barak
I zróbmy taki hałas by nas wyjebali zaraz
To moja wiara że będziemy tak tu działać
Aż będą nas słyszały nawet baby w Himalajach
Jak projekt Hamas też dostrzegam tę różnicę
Między rzeczywistością a profikcyjnym hitem
Od zawsze byłem typem co uwielbiał życie
Między swymi ludźmi z dala od tępych dziwek
Stały miłośnik liter dożywotnio w marszu
Daję kawał szajsu bez jebanego bansu
A dla tych policjantów mam paczkę w zanadrzu
Która przy otwarciu wybucha jak w Wilczym Szańcu
Patrz na połamańców to śledzi nas teraz
Kto robi dobry Hip Hop i wciąż szacunek zbiera
Kto zaczyna od zera i powoli się wdziera
Kto nie pisze obłudy i kto pali dobry temat
Siema reprezentuję południowe składy
Co zawsze w opozycji dla tych co nie czają bazy
Nie gramy jak pedały z rapowej błazenady
Oto mowa undergrandu zawsze cicha jak Bieszczady
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie
A ja wciąż po drugiej stronie bałaganu świata
Gdzie oplata mnie szata wyszywana w lasach
Po tylu latach Pluto to wciąż łysy socjopata
Co nie śmieszą go żarty w stylu „karnego kutasa"
Rzeszowska klasa albo serce południa
Naznaczona miejscem (gdzie niedźwiedzie to nie bujda)
I jeżeli Cię wkurwia nauka podwórka
To nie widzę przeszkody żebyś na zawsze się urwał
Ja nie drze ryj jak Wulkan nacieram jak rekin
Gdzie w głębiach oceany zjadam rapowe kaleki
Zawiązane pętelki budzą Wasze lęki
Jak dyniowata bluza rozpoznawalna jak (fleki)
Ten rap to moje leki jestem lekomanem
Zwroty rymowane nie dla wyrywania fanek
A każdy szpaner z wyglądem jak tulipanek
Zostaje namierzony i go rozjeżdżam jak hamer
Wolny poranek to jak nowe narodzenie
A słoneczne promienie dają siłę i natchnienie
Kocham tą ziemię co na życiowej arenie
Nauczyła łapać
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie
Zawsze nawijam jak pojeb i zdzieram struny
Nawiedzamy różne kluby zostawiając
Ciągnie mnie w góry chyba taki jestem już z natury
Gdzie pale buchy rury jak mój człowiek czuły
Pierdole sumy które zarobiłeś na rękę
Mając miejsce bo ojciec buja się najnowszym mercem
Fajną masz teczkę oby ktoś Ci wsadził jeszcze
Podręcznik jak się samemu wypróżnić i podetrzeć joł
Walczę jak berserk o lepszy poziom
By zatrzęść tą podłogą kiedy pojawi się logo
Co patrzy srogo na każdego kto jest obok
I prezentuję ludzi którzy wywołują (pogo )
Zawsze stylowo jadę nie z jednym koleżką
Od startu przekonani że nam uda się na pewno
Choć było ciężko w okresach gdy nie było ciepło
Tworzyliśmy na działce ogrzewając się farelką
Dzięki hardym sercom nam nie brakuje tlenu
Choć padało wieli to nadal ku przeznaczeniu
Do życiowego kresu reprezentuję Rzeszów
A każdy kolejny słuchacz to moja miara sukcesu
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie
To moje skrzydła ziomek lecą jak orzeł
I ogłaszam nowinę każdej żyjącej osobie
Że mamy w sobie coś co nie pozwala polec
A kolorować życie i je trzymać na poziomie