Kamień (A. Asnyk) [Album]
Ja tylko jestem kamieniem
I jako niemowlę tu
Objęty matki ramieniem
Cichego używam snu
Ledwie świt ducha półsenny
Mnie z łona martwości zwie
I w mojej piersi kamiennej
Poczuciem istnienia tchnie
Jednak przeczuwam powoli (wooah)
Że zacznie pierś moja bić (wooah)
I marzę o ludzkiej doli
Chcę kochać, cierpieć, żyć
Przez wszystkie śmierci ogniwa (wooah)
Postępu ciągnie się nić (wooah)
Ból samowiedzę zdobywa
Chcę cierpieć, kochać, żyć
Chcę cierpieć, kochać, żyć
Wierzę, iż ten, co kruszy
Dziś moją powłokę, grom
Otworzy dla mojej duszy
Wspanialszy cielesny dom
Jeszczem związany łańcuchеm
W szeregu bezwiеdnych brył
Z ogólnym natury duchem
Z kolebką bezwiednych sił
Jednak przeczuwam powoli (wooah)
Że zacznie pierś moja bić (wooah)
I marzę o ludzkiej doli
Chcę kochać, cierpieć, żyć
Przez wszystkie śmierci ogniwa (wooah)
Postępu ciągnie się nić (wooah)
Ból samowiedzę zdobywa
Chcę cierpieć, kochać, żyć
Chcę cierpieć, kochać, żyć
I witam z dreszczem rozkoszy
Każdy zadany mi gwałt
W niszczeniu, co mnie rozproszy
Zgadując przyszłości kształt
Tam, gdzie się boleść zaczyna
Bezwiednej martwości kres
Nad nią boska kraina
Gdzie miłość wykwita z łez
Jednak przeczuwam powoli (wooah)
Że zacznie pierś moja bić (wooah)
I marzę o ludzkiej doli
Chcę kochać, cierpieć, żyć
Przez wszystkie śmierci ogniwa (wooah)
Postępu ciągnie się nić (wooah)
Ból samowiedzę zdobywa
Chcę cierpieć, kochać, żyć
Chcę cierpieć, kochać, żyć
Chcę cierpieć, kochać, żyć