Zawieja
Miłość mnie szuka po mieście
Miłość w zielonym berecie
Przepadłem jak kamień w wodę
Gdzie jestem Wy może wiecie
Spod zielonego beretu
Strzępek wichury w złocie
Ptak nieprzytomny z tęsknoty
Włosy w porywczym odlocie
Biega w rumieńcach zdyszana
Pośpiechem drżąc gorączkowym
Miłość zawieja wieczorna
Miłość w trenczkocie deszczowym
Wiatr jej nadążyć nie może
I gończe listy rozwiesza
Pod naprężonym jej swetrem
Stuka żarliwa depesza
W barach kawiarniach teatrach
Listy i serca zostawia
Zamieć po mieście kołuje
Róże spod bruku wykrwawia
Zrywam je moja nieznana
Cień pochylony bólem
Czerwone blaski z kałuży
Oczyma podnoszę czule czule czule