Numer o końcu
Setki obiecanek wszystkie takie same
Nie mam na to czasu i nie mam na to siana
Nie mam cierpliwości już i głupich koleżanek
Z którymi najebany mógłbym przetańczyć do rana
Zatrułem swoją krew jakimś gównem od szatana
Już nie czuję że jest moja jakby była przetaczna
Mam dość i nie chcę dłużej żyć tak
Kogo mam prosić o zwrot inwestycja
Nie kończąca się historia ale dziś cię skończę
Nie mam Volva mam z koziej dupy trąbkę
Po co kreatywność wygra tu ten co wyrucha ciebie
Też bym mógł ruchać ale nie pozwala mi sumienie
Wejdź na parę lat tu a zobojętniejesz
A Twoją wrażliwość wrzucą na zestawienie
Nie jestem wizjonerem ale mam eden w sercu
Dobrzy ludzie jak teleturnieje jeden z dziesięciu
Gdy ją poznałem była piękna noc
Nie wypiłem wódki ani kropli
Statek odpłynął mój i zabrał ją
A mną powiało przez pół Polski
Zabrałaś wiarę mi dziś szukam jej
W pustej butelce po żołądkowej gorzkiej
Ziemi obiecanej oczy nie widziały me
Szczerze? Myślałem że będzie prościej
Daj mi odejść bo nie jesteś tym kim byłaś
Daj mi odejść bo nie masz tego czym kusiłaś mnie
Rym na czasowniku tak kurwa wiem
Bo czasem coś ważniejsze jest niż cały ten tekst
Pytają mnie dlaczego nie mam błysku w oku
Chciałbym nasrać im na łeb czasem i mieć święty spokój
Milion pokus i kto z tym wszystkim wygra
Nie mam błysku w oku mam rap jak afrodyzjak
Miałem trzymać się tematu a mówię o wszystkim
Jebać to! Jutro zamiast rapu będę zbierać szyszki
Przestało mnie to bawić bawcie się beze mnie
Poszukam innej pasji na innym kontynencie
Pokazuję słabość bo nie umiem jej skrywać
I dzięki temu umiem ją po imieniu nazywać
Nie wygrałbym żadnego beefu bo nie umiem walczyć
A przeszłość oddzielam grubą linią wystarczy
Gdy ją poznałem była piękna noc
Nie piłem wódki ani kropli
Statek odpłynął mój i zabrał ją
A mną powiało przez pół Polski
Zabrałaś wiarę mi dziś szukam jej
W pustej butelce po żołądkowej gorzkiej
Ziemi obiecanej oczy nie widziały me
Szczerze? Myślałem że będzie prościej
Przepłynąłem może rozczarowań
Wypłukało mi głowę to co daje życie woda
Nie chcę cię słuchać i nie chcę cię widzieć już
Widzisz w tym siebie? To skrucha czy nóż
To pierdolenie pewnie minie Ci jutro
A ja tu zostanę znów ja i wielkie gówno
Nie wiem od czego zacząć wielkie naprawianie
Więc poleżę chwilę i zobaczę co się stanie