Posse Cut
Kontrast pokoleń pokazuje nam że można
Od lat rzeka Odra niesie wiele stylowych rapu odmian
Musisz je poznać budzi się Wrocław
Słoneczna postać Dżejpa tyle dla rapu oddał
Gospodarka wodna stwarza możliwości co dnia
Latem mam tu swoją przystań jak Trackademicks w Oakland
Pośród promieni słońca rap bez ściemy obczaj
Ponad 20 lat na mostach
Kocham to miasto jak Kendrick Compton L.A. Evidence
Detroit J Dilla New York Underachievers
Budzę się tutaj i zasypiam codziennie
Od czasu do czasu kiedy na bit wejdę
Wtedy Wrocław daje mi siłę to pewne
Nie wyobrażam sobie
Jak mogłoby być gdybym nie miał tych ludzi koło mnie
Jestem związany z tym miastem nocą odnajduję spokój
Chłodem kamienic na TB Mistik SJ prosto z bloków
Dwadzieścia siedem lat spisanych w siedem jeden
Kościey siedem liter uderza w ciebie
Progres to coś o czym w ogóle nie wiesz
Wrooclyn Dodger Biały Dom po raz pierwszy wbija w glebę
Czujesz Sfond Noc i Dzień tu na Ziemi
Widzisz most hali czop ludzi i masę cieni
Słyszysz rytm co jak głos prowadzi to Kastaniety
To nie ty a my mamy Zmysłów Pięć jak Tymon kiedyś
Z fartem idę matkę mam za Artemidę
Jak Tybet skurwysynom na pohybel
Jest tak niejeden matkojebca chce bym przestał
Spieprzaj Festung Breslau
Fika he i tak się nie liczy
Jebany pies ogrodnika zerwał się ze smyczy
Teoria Fikcji szybko słuchaj prawdy
Dziwko to jest prawdziwość dla gry
Od zawsze w górze mamy szklanki odpalone blanty
Posegregowane farby tu będę bronił bram tych
Wrocław mnie nakarmił ty kurwa ceruj skarpy
Zanim coś napiszesz wytrzyj z klawiatury smarki
Noc oświetla księżyc to miasto mnie wyręczy
Wrocław dał mi serce do hip hopu cięty język
Wiesz że nie muszę się prężyć nie potrzebuję też kłamać
Piętnaście lat wciąż kurwa widnieję na tych ścianach
Wpisujesz nas na gpsie tak na marginesie
Dawno nie wyluzowałeś się Czas na reset
Od czasów kaset przez chwile w których zaciskałeś pasek
Faszerujemy scenę dobrym rapem
Pieczemy przyprawiamy polewamy sosem
Kładziemy na półmiskach kiedy mruczysz coś pod nosem
Serwujemy kubeczkom smakowym bonanzę
Moje własne trzy gwiazdki Michelina Gordon Ramsay
Siedem jeden
Pali się w mieście pachnie słonecznym dżojem
Siedem jeden Wrocław
Dawno nie było takiej burzy w tym mieście
Siedem jeden
Pali się w mieście pachnie słonecznym dżojem
Siedem jeden Wrocław
Dawno nie było takiej burzy w tym mieście
Słyszysz krzyki z gaju blisko Odry nie Dunaju
Już sam Chrobry wiedział że to ziemia pełna urodzaju
Między siedem jeden siedem cztery
Nie ma dróg rozstaju 3W jednym z tu konarów
Nie chcesz żebym zrobił z twego snu koszmaru
Nadciąga pułk ułanów spodziewaj się nazajutrz
Masz to na już samuraju szarża na wokalu
3W klika piromanów nie wnikaj w skutki pożaru
Nie zapomną o tym tracku długo jak o Hugo Kołłątaju
To nie Berlin Praga nie Warszawa to Wrocław
Four Seven One stolica z dolnego Śląska
Życie nie łatwe trzeba temu sprostać
Lecz są możliwości nawet by zacząć od podstaw
Nie wyjeżdżam stąd bo nie muszę
Z animuszem hasz kruszę z jointów mych lecą katiusze
Oddałem duszę temu miastu otwarte głowy spotkasz nas tu
Rap wśród dymu i toastów
Stand up smooth
Rock with us and move White House killin' with loops
I'm smacking you fools rhymes designed to abuse
When I drop bombs you get blown off your shoes
Enemies lose because of the technique I use
No other news I take over now so face the truth
All you mother goose mcs ain't feelin' the blues
So you better drop the mic cause I see confused
Wjeżdżam chłopaku Biały Dom pachnie tu klasyką
Siedem jeden rapu ty to katuj
I przekaz trzech przekazań poznaj po primo sobą pozostań
Poleska Wrocław po drugie w fałszu się gubię
Bądź jak prawdy taran Królik Label Jaraj
Po trzecie rób swoje pierdol innych obiekcje
Liczy się zajawka a dyktuje ją serce
Dziewięć osiem styl dziewięć siedem lekcje lekcje
Jeśli przyjąłeś w pierwszym wdechu wrocławskie powietrze
Twe niemowlęce łzy upadły na tę glebę
Pierwszy krzyk rozciął tu przestrzeń
Na zawsze należysz do niego on do ciebie
Życie rzuci cię nie raz w odległe miejsce
Podążysz szlakiem Mojry tkanym niepewnym ściegiem
Kawałek jego bruku masz wrośnięty w serce
Choć miałbyś zmienić się w soli słup spojrzysz za siebie
Ej nie bez powodu na czapce double U mam
Siedem jeden reprezentant
Rap tu gram więc fuck you man bierzcie ten track
Będą pytać Kto takie tu zwroty ciśnie
To koty istne to oczywiste Wrocław
Na mikrofonie to nie tylko projekt idź stąd ziomie
To jest styl co płonie to jest skill to w gronie tych
Coś nie przyszło z twojej bajki koleś rozumiesz
Bij z nami pionę albo omijaj z dala bo nie pasujesz tu
Skąd pochodzę pamiętam Wrocław moja Ziemia Święta
Pijak nie bękart powoli z umiarem
Kiedyś zawsze z browarem leżałem pod barem
Dziś ponoć mam harem i Allah Akbarem
Dojeżdżam ferrarem buląc petrodolarem
Za apartment w Sky Tower posłuchaj pedale
Zmieniłem detale zmienił się rok
Do wódki nadal niepotrzebny mi jest sok
Siedem jeden ma moc ja na tym bicie
Wrocław nad życie FFOD ze mną
Jak siedmiu z królewną jedną i wiem na pewno
Że nie jak Chopin z sercem w gablocie
Z wykutym w złocie pamięci mu
Ja tutaj wrócę i umrę tu
My mamy kaptur styl i rymy które są jak sznur przy ich szyi
To siedem jeden Zdolny Śląsk zamiata jak tajfun Filipiny
Dekada za nami a dekadę temu ruszyła zamiana banana na kilka
Ta cała dekada minęła ziomalu jak zamiana barana na wilka
Zaryzykuję bo kto ryzykuje tu ten wysypuje z walizek plik szans
Ty panie Midas masz skille wypas yo tyle że my mamy big guns
Chyba nie widać nas byle przychlast rozbawia do wymiaru King Size
Mam wyjebane na przyklask mas a ty baranie patrz czy masz twarz
Zapłonie cała Polska od ognia Zdolnego Śląska
Siedem jeden Wrocław miasto o stu mostach
Gdzie znajdziesz miejsca które sieją postrach
I te w których będziesz chciał już zostać
Ej tylko tu zdarza się noc z wtorku na sobotę
I w sekundę możesz zostawić całą flotę
Głupot nie plotę wiem jak wciąga to miasto
A wielka wyspa to mój bastion
Freon A.D.H.D. Terror Kolęda
Wychowanek rejonu Hubska Borowska Przestrzenna
Wiele lekcji od brudnych ulic nauczka jedna
Czyste sumienie rzecz bezcenna
Szczere pozdrowienia dla pełną gębą hiphopowców
Od czasu koloru ziomów nie jednosezonowców
Dla was dla bractwa dzięki za oldschool
Dla dziedziców grodu Piasta dzieci miasta mostów
Przejebane flow zza Widawy płynie
Przez Kromera na Śródmieście
I niesie moją ksywę teraz zrób przejście
Ja odpalam za nie jointa na mecie ze słabych cisnę
A twoje wciąż stoi w korkach na Grabiszyńskiej
Fronty kamienic błyszczą wymalowane kurwa
Ziomki wiedzą o nich wszystko bo znają je od podwórka
Ty weź koleś wyjdź wieczorem tam gdzieś na Ołbin
Czy Psie Pole i sklej pionę nam check my homies
Mam to w serca zanadrzu jak na nadodrzu każdą chwilę
Dobrze było tu dorastać i tutaj być szczylem
Album Rekorda to hymn tych wszystkich zdarzeń stąd
Które wyniosę i się nie wstydzę i nie boję ziom
Dumny z lokalnej sceny wkrótce też ją będę mógł ponieść
Boże jak to poszło w przód ja przed ludźmi scena płonie
Potrzebuję czasu by za wszystko mój dogonić sen
Starszej gwardii życzę hajsu młodszej niech wybiją się
Jejej już słychać znów powróciłem witam Wrocław
Znasz już groove mój ułady od podstaw
Kolejna zwrotka mordka stąpa po znajomych mostach
Poznasz mnie po dźwiękach nie po postach aj
To mój kraj topograficzne położenie
Nuć One Limit in the sky metafizyczne korzenie
Czuć snuć lubię bit do bytu tkam rym do bitu
Cóż brudna prawda gerda tego typu typów
Przejmujemy ten teren wspólny front tworzy Wrocław
Teraz masz to od podstaw
Tworzymy jedną scenę jedno brzmienie
Łączące całe pokolenie
Bez szans ale w sercu z nadzieją
Złączeni z naturą z dumą reprezentują Wrocław
Pomocną dłoń bracia wyciągają
I wiedzą że w potrzebie zawsze liczyć na moją mogą
Ja tworzę łamigłówki dla was tu
Jako że to nie z pipidówki rap nie skuma pastuch
Tak wiążę swe sznurówki rymuje do nastu
Fajno że każdy słów kinetykę ma własną
A to że niczym mrówki budujemy moc kontrastów
To kosmos stu mostów sto bomb to sto blasków
Nie zobaczysz mnie w koronie chociaż każdy wers piszę
Jakbym miał złote dłonie zbombarduje cię ten projekt
WRO plus WB i na stówę masz to pro
Wiesz też lubię gruby joint który kopie dupy
Pseudomc ja jak i moja grupa skreślam ich w tym mieście
Takie mam podejście siedem jeden respekt
Bije polskie serce pod najlepsze pętle
Niech to pootwiera głowy wreszcie
Ja tak jak Gural jestem rymmajster
Rymem w głowach robię bajzel
To nie talk show więc nie pytaj nas co z hajsem
Daję szczery rap to przekreśla twoje szanse
Jeśli szukasz kota w worku wręczy ci go Zygmunt Chajzer
Mówi do was ponad dziewięćdziesiąt kilo rapu
Jak masz dalej watpliwości podłącz mnie do wariografu
Szyderczy styl nie ma na to paragrafu
Wrocław Bermudzki Trójkąt salute chłopaku
Hej Wrocław niech usłyszy cała Polska
Wiesz kto teraz nawija i ma takie flow
Hemo one w bletę gram latam jak Air Jordan
Iron Man Solo Han Dexter Morgan
Mówię ci lepiej wybij sobie to od razu z główki
Tworzę prosty rap a nie łamigłówki
Biały dom podziemny krąg skurwysynu
Sprawdź to zbliżam się gdzieś pod osłoną dymu
Takie wersy mam i tagi jak karabin mogą zabić
A on krwawi nie mam zamiaru zostawić suchej nitki
Zawieś się jak klawisz albo najlepiej zamilknij
Ej skurwysynki wczujcie się w rytm melodyjki
Triki z siedem jeden a nie z Ameryki
To nie wpływ muzyki to jest wpływ graffiti
IFCC fatality tak że aż się palą bity
Żadne hity satelity chociaż duszę mam kosmity
Dobra muzyka łatwe życie miasto pomaga mi z tego korzystać
O szczycie marzy tu nawet ten co nie ma nic włożyć do pyska
Nadzieja nabiera innego znaczenia kiedy w zasięgu masz cele
Nie po to tu wybudowali Sky Tower byś patrzył w ziemię
Podziemie siedem jeden nie jeden chciałby w tym kręgu być
Ja młody wilk nie marnuję chwil żeby gonić sny
Czy należy mi się to miejsce w szeregu Sam ocenisz
Jestem tu po to by coś przeżyć no i coś zmienić
Dobrze wiesz że jestem zwyrodniałym katem
Biorę w łapę nóż do tapet
Na japie zaciesz kastruję młode koty hee łapiesz facet
W tej grze status jak papież dla Watykanu trzymam
Niebezpieczne flow mam Mortal Kombat monster jak Godzilla
Jak mechaniczna piła znów skillem ścinam z nóg wroga
Zrzednie ci mina kiedy nawijam płynę jak woda
Okrutny w czynach zabiłem syna jednego boga
Włączam God Moda zbrodnia gotowa wack MC chowam
Wjeżdżam w to od Grunwaldu od pierwszego poziomu
Jakbym zaczynał scenę w osiemdziesiąt milionów
Fajna scena mówisz Człowień to kat
Ale kiedy krzyczę Kato pytasz Talkin About
Na mieście widzę korki od lat i to jest wada
Przez koty których flow spływa po kaskadach
Do tej mocy dojdziesz po krasnalach ej
Gramy swoje od północy póki stoi hala
Wrocław ma się dobrze z bliznami na plecach
Z niebieskimi tramwajami i bunkrach po Niemcach
Nieznajomymi raperami zadręcza chcesz bić brawo
Lepiej sprawdź oprawę na meczach
To miasto mostów kastanietów i meetingów
Poczuj funk albo zgiń tu działa na wiarę płyń w cug
Niejeden spadł i już się nie wydostał
Gdy ponad pół miesiąca trybił w pasażu Niepolda
Wrocław stolica Dolnego Śląska na woskach
Tu powstał Antone i tu chce umrzeć dziś wspólnie
Tłumnie dumnie robimy na scenie burdel
Wszechświat ziemia żadna ściema
Z trójkąta wciąż napierdalam na kwadracie robiąc hałas
W kręgu tym wciąż zaklęty i niczym pierścień Arabeli
Rozpierdalam siłą decybeli...
W mieście spiętym literami W Festung Breslau na misji
Chyba nie wszyscy jeszcze wyszli
Poziom ekspert ja nakurwiam jak TGV
Kurwiny łaszą się a ja z nich łacha drę
I taca tu błyska pluska whiskey miska
Energia tryska śmiech wykrzywia pysk wam
A Ty wróć do podstawówki stara kurwo
Jeśli nie wiesz kto rozpoczął tutaj chore gówno
Masz tu przekaz od ekipy te pliki od kliki te płyty
Kliki kroniki przytyki bez lipy te bity i klipy
Featy dla świty bez stypy liryczne low kicki
Flow flipy tripy i tricki bez stypy siedem jeden kipity
A Ty w swym betonowym tipi wbity w ten kipisz
Są jak piki w te kichy na Haiti zryty jak każdy z ekipy
Z tej kliki każdy ma sznyty i szlify typy logiki gro typy
Jaraj te splify i rozkmiń to jak graffiti
Przywiało mnie tu dał wschód wsiąknąłem
Puszczam dużo chmur otwórzcie parasole
Znam to miasto na pamięć zapamiętam miasto
Bo wraca co dajesz pierdolić paszport
Mogłem tu poczuć funk albo umrzeć
I tego funku mam po dach jadę dumnie
Nie żebrałem o respekt respekt przyszedł
Nie wiesz kim jestem
Jestem PRYSEM
Urodzony we Wrocławiu w szpitalu na Hirszfelda
Stworzony by na haju biegać po tych pętlach
Miejski karaluch knajpiana przybłęda
Bohater obrazu spod nietrzeźwego węża
Mustafa a.k.a lecący żuraw
Bum szakalaka znów tonie w miksturach
Stary szakal na nieprzetartych szlakach
Mustafa a.k.a wrocławski Kaligula
Jestem w drodze mam swój kodeks wierzę w to zupełnie
Mam słów morze współtworzę scenę póki zdechnę
Jestem stąd moje flow to sumienie miasta
Jak szary blok i szara ławka z puszki szara farba
Jak ta rap gra wpadła mi w banie
Bo każde nagranie z siedem jeden znam nadal na pamięć
Wrzucam taga na ścianę jak Haju
Pepe Skuad siedem jeden Wrocław
Zmieniam się stale by tym kim jestem pozostać
Ja to szmata która nie lubi kiedy do niej wracasz
Osiedla piją wódę dalej mają po niej kaca
Paciwo znowu się wbija na kraj
Daje wam stale wokale na majk
Pierdolić żale bo wcale nie tak
Przecież ulica uczyła nas grać
Powiedz czego chcesz powiedz powiedz czego chcesz
Alko dragi hajs
Używam tego też
Wrocław robię to by was zadowolić
Siedem grzechów głównych jeden plan rozpierdolić
Jestem jak wulkan i tylko bit wie kiedy wybucham
Kiedy widziałeś mnie na mieście
Może myślałeś że widziałeś Yelawolfa
Mam słownictwo naganne jak zachowanie w szkole pierdolę
Oddaję hołd wrocławskiej szkole
Stare pokolenie młode pokolenie
Chyba jestem pośrodku na scenie
Po prostu doceniam brzmienie
Nie nie nie patrz na mnie z nienawiścią
Bo zrobiłem to co tobie by nie wyszło
Jestem bestią której weszło to w nawyk
Jestem The Best joł jedną kwestią potrafię zabić
Zaczynałem gadać kiedy nikt tutaj
Nie dawał nam minimum szans
Ile razy to słyszałem ile ty masz szczylu lat
Ile razy tak nie dawali wiary wiesz
W czasach kiedy mogłeś dostać tutaj za lenary w łeb
To siedem jeden zanim tysiąc osób się zebrało
Za to mieliśmy tysiąc powodów bity i kolabo
Do dziś gra to i tyle lat nas wkręca od podstaw
Dziś każdy z nas to potwierdza jak Wrocław
Oto ja dziwięćdziesiąt kilo nadchodzi legenda
Co ty nie pamiętasz
To Szelma z siedem jeden
Głośnik niejeden zniszczyłem tu bez jednej głoski
Wyciągnij wnioski sam co by było gdyby
Byłem jak Biggie tu byłem jak Eminem
I każdy wiedział kto to T M O i N
Kawałek ten beze mnie by się nie poskładał
A zatem bless it man do syna spadam
Dawno temu było miasto które dało nam nadzieję
Kiedy nic się w nim nie działo wybudowaliśmy scenę
Wtedy MC było mało uczyliśmy się na błędach
Żeby nagrać wielkie płyty których nikt już nie pamięta
Oto Wrocław
To legenda którą miernie imitują
Wielu ma parcie na szkło I co I chuj reprezentują
Kiedyś ważna była muza dzisiaj nie ma to znaczenia
Rządzi ekonomia gówna w milionowych obejrzeniach
Tu się urodziłem nie na pipidówie gdzieś tam
Gdzie strumień to rzeka dumnie mówię dzieciak
Od 3 dekad ten sam kubeł i trzepak
Tu Wyspa Słodowa z drugiej Ołówek i Kredka
I choć tu nie mieszkam dobrze znam te miejsca
Te miejsca co ukradły handlowe centra
Te miejsca co stanowiły mój cały wszechświat
A teraz europa to małe przedmieścia
Ej tak się składa że chcesz na siedem jeden
Sześć i dziewięć plus dwa blues gra
Bleiz moja łajba wpływa do portu
Chcesz czy nie biorę swój kawałek tortu
Flary w górę spalam kluby łubudubu
Kapitan luzu południowy zachód na umór
U Najgrubszy wokal w kraju bęc
Zapiszczałeś coś
Się nie wydaje mnie