PUNKT BEZ POWROTU
Dzień jak co dzień, stanie w bloku, mordo
Chyba wiesz jak jest grupowanie, drukowanie
Papier sam nie zrobi się
Ze mną ludzie nie z tej bajki
Okolice przejął gniew
Cały świat jest do zdobycia, wiem to
Walczę tak jak lew
Zarabianie wyższej szkoły
Każdy chce być Escobarem
To pierdolę, znam tą bajkę
Klatka nie jest moim planem
Tamci chuja, nie przeżyli
Tylko biegną za Oscarem
Urodzili się z przewagą
Ja po wszystko się wspinałem
Bez figury, dyscypliny, motywacji i struktury
Mam ważniejsze egzaminy niż
Zdawanie tej matury
Kiedyś patrzyłem się w dół
Teraz gapię się do góry
Bycie pizdą i sierotą nie
Ochroni twojej skóry
Ey, jestem surowy to mi daje głowy
Jestem najlepszy, to nie zawody
Muszę zakurwiać bo mam swe powody
Jak coś chcesz to o to walcz
A nie szukasz zgody
Zrobiłem kontakty, zmieniłem kontrakty
W książce nowe akty, w notatkach same fakty
Punkt bez powrotu, to nie są abstrakty
Jesteśmy tu na długo
Wbijam po wszystkie szmaragdy
Mordo, nie wiesz jak to jest
Mieć na piątą do roboty
Mordo, nie wiesz jak to jest
Poniedziałku do soboty
Mordo, nie wiesz jak to jest
Gdy na koncie zero floty
Nigdy więcej nie zmarnuję już
Czasu na parę groszy
No bo wiem na co mnie stać
Wiem ile ja jestem wart
Jeśli ktoś cię nie docenia
To potraktuj go jak żart
Obaj wiemy, że to ciężka praca, daily
A nie fart
Pół dekady już to robię, ale to dopiero start
Sorry bb
Dzisiaj nie mam czas na sex i papierosy
Zapierdalam noc za nocą, zobacz
Co dzień tracę włosy
Znowu każdy nie rozumie, że posiada tyle mocy
Zamiast słuchać się sumienia
Wyciszają swoje głosy
Dzień jak co dzień, stanie w bloku, mordo
Chyba wiesz jak jest grupowanie, drukowanie
Papier sam nie zrobi się
Ze mną ludzie nie z tej bajki
Okolice przejął gniew
Cały świat jest do zdobycia, wiem to
Walczę tak jak lew
Zarabianie wyższej szkoły
Każdy chce być Escobarem
To pierdolę, znam tą bajkę
Klatka nie jest moim planem
Tamci chuja, nie przeżyli
Tylko biegną za Oscarem
Urodzili się z przewagą
Ja po wszystko się wspinałem
Bez figury, dyscypliny, motywacji i struktury
Mam ważniejsze egzaminy niż
Zdawanie tej matury
Kiedyś patrzyłem się w dół
Teraz gapię się do góry
Bycie pizdą i sierotą nie
Ochroni twojej skóry
Zrobiłem kontakty, zmieniłem kontrakty
W książce nowe akty, w notatkach same fakty
Punkt bez powrotu, to nie są abstrakty
Jesteśmy tu na długo
Wbijam po wszystkie szmaragdy
Czuję, kurwa, się jak lew, ulice to Serengeti
Głodny na te parę zer
Ze sceny zrobię kotlecik
A kurwy się coś prują
Od tych plotek łapię mętlik
Wszystko co, kurwa, nawijam to są fakty
Nie zamierzam uczyć dzieci
Jestem zimnym skurwysynem
Zapomniałem o uczuciach
I pamiętam moje życie
Kiedy co dzień żyłem w bólach
Twoja kurwa, zwykła dziwka
Coś pierdoli wciąż o fiutach
Niunia, zrozum, nie mam czasu
Kiedy w grze jest duży utarg
Nie dostałem nic na tacy
Co dzień ciężko zapierdalam
Żeby móc za jakiś czas
Rodzicom zbudować pałac
W moim sercu WiFi KLAN, latam, kurwa
Wciąż na faktach jakaś kurwa wciąż pierdoli
Że ja nie dożyję rana ja matury, kurwa
Nie mam bo wybrałem inną drogę
Jeśli stracę swoje życie
To tylko będzie mój problem
Na chuj, kurwo, się flexujesz
Że byłeś moim ziomkiem?
Jeśli teraz ciebie nie ma
To serdecznie cię pierdolę
Chuj tobie do japy, to jest życie bez powrotu
Na dworze mam parę fur
Po kieszeniach parę komór
Nie pamiętam, mordo
Kiedy miałem gotowego wersa
Staję przed mikrofonem i to
Płynie prosto z serca