50inn
NASCAR wpada jak feta na farta
To nowy cutup jak stuff w gramach łap wrażenia w częściach
NASCAR wpada jak feta na farta
Wydrą cię ochłapy z gardła zadanie złudzenie szczęścia
NASCAR wpada jak feta na farta
To nowy cutup jak stuff w gramach
Ta gra wypierdala nas z nas samych jak NASA
Każdy szary pixel krzyczy cyfry wypierdalać z ciała
E nie minie Mani mówił o tym ale zaraz zaraz
E nie minie Mani coś tam mówił ale o tym zaraz
Ty szukasz oparcia u mas choć znasz skutki jak palacz
Lubisz se napluć w twarz wybulić hajs i mieć kaca
Bo prawda bywa dwuznaczna jak tępa bladź w La Mania
Jedno spojrzenie ma wiedzieć ile jest warta ta szmata
Ciało jak mugwump zna wszystkie plugawe zaklęcia
Prawie jak karma w nas kiedy się pchamy do pieca
Ale bez ciała ten świat to tylko jebany erzac
I nie ma znaczenia fakt że to nie zmysły a ekran
Niech wpada Nova Police se tylko sączymy nektar
W ośrodkach chorych ambicji enzymy płodzą nieszczęścia
Głupcy apasze artyści za nimi zejdziesz do piekła
Przy taśmach siły tak tanie jak wypruwane z nich dzieła
Nie ma marzenia bez skazy osiedla w cieniu ich fabryk
Jak echa znad Aleksandrii to raczej rzeźnia nie azyl
Mi mówią antibarbarus kiedy się pcham na te ślady
Zdesperowany jak Ah Pook z wylotem lufy u twarzy
Z pilotem dupy z kanapy dzisiaj nie ruszą już za nic
Tak działa siła i nawyk to nowe światło oświaty
Leje na łaskę owacji powoli pęka mi głowa
Toast za lata pogardy węszą bękarty Pawłowa
Latam od bandy do bandy siedzisz i patrzysz na to
Daytona Beach Stany dwieście okrążeń to samo (nascar)
Czy to o latach gdy z diabłem miałem tu fight co rano
Choć skurwiel sam już nie wiedział kto tu jest wilk a kto zając
A może mówię o sztuce od kiedy „Z" z „T" olały sukę i obok stoją jak zero i treść
Prawie jak Zero i sen bo żeby spisać te wersy
Serio musiałem go spędzić z powiek jak setki mój portfel
Zamykam oczy i grę to solus ipse nie wierzysz
Ej musisz serio się cenić człowiek jak setki mój portfel
I to jest dopiero chore ty swoje dopiero wtorek
Która aleja kwatera to cmentarz? Co ty biurowiec
Jedni chorują na wolnośc i z nią się biją pod blokiem
Inni na przestrzeń pięter błękit za szybami okien
Jak w wyro pudla wbijasz i tak cię zwija że amen
Albo w krainie ciemności że ciągle szyja i parter
To kurwa kończę i znikam nara jak Piotr Marek
Zawsze się znajdzie unikat co ma aż tak wyjebane
Nie takie kluby olałem dwadzieścia siedem za pasem
I nie że całkiem outsidem lecę bo znowu na trasie
A znając wasze wygrane wolę już zamykać stawkę
Jak czarne konie na drodze do nieba z napisem „slaughter house"