Ad Wake
Schodzę jak Yeats z królewskiej wieży
Wiatr silny choć cichy jak lud na pustyni
Zwęszywszy absurd śpiewa o śmierci
W skoku drapieżne i bałwochwalcze
O zmierzchu miasta kłaniają się nisko
Schodzę jak Yeats królewskiej wieży
Choć nie umieram nie rozpamiętuję
Zapadam się w przeszłe
Wzrok wznosi kamienne wykroje wzdłuż mierzy się z murem
Rysuje na nowo powierzchnię i węgły na roża dachu
Szkiełka witraży rozety
Zachowaj w pamięci drogę ze wzgórza
I kościół stojący na straży jak kamień
Co w górach czołem wysokim pozdrawia chmury ludzi i ptaki
Zachowaj wierze
Nas nie ogarnie ten sam sen z kamienia
W skoku drapieżne i bałwochwalcze
O zmierzchu imperia kłaniają się nisko
Znów schodzę jak Yeats z królewskiej wieży