Dziękuj mi za to, że żyjesz
Jebać psy mogą mi skoczyć chwdp t w
Psy mogą mi skoczyć chuja wiedzą o mnie
Sram na biurowy uśmiech i dobre pieniądze
Robię rap choć mam tyle IQ że mógłbym napisać sobie książkę
Żaden znak że cie Bóg nie poddał kontroli urodzeń
Biały człowiek to jebany diabeł (da baddest poet)
Bierze jak swoje wszystko spali i rozdepcze (da baddest poet)
Chciałem być czarny nim mi stuknęło czternaście
Teraz bym wolał nawet nie być już człowiekiem
Wiesz co to za follo może z morza zerwanych połączeń
Zez każe mi patrzeć w obie strony jak w stereoskopie
Pech życie na olis ptfu Olimp wlecze jak bogowie
Wiem że na wątrobie się nie skończy dalej znoszę ogień
Anioły walczą na noże bo są tak w kurwe uprzejme
Że chcą rozjebać ci głowę jak Abi H na rowerze
W pochodzie maszyn mas z pochodniami
Za transhumanizm i równość między człowiekiem a robotami
Dadzą się zabić twoje wnuki czekaj na te czasy
Bo z czasem jest już tak że każdy zdaje się ostatnim być
Mam taki styl co jak tagi tynk
Meandrami poprzerasta wasze sny
Żaden tani chwyt
Znam karateków ulicy
Od piruetów i dziczy
Co ćwiczą na ryju freezy
Twoi to boty zza szyby
Może coś wiedzą (co)
A może nie i chuj z nimi
Nie zrobię autokorekty
Dla JBL'ów głośniki
Mają się bujać jak meble
Kiedy już weszły ci grzyby
Bo mają bujać też ciebie
Sąsiadów i ich rodziny
W końcu ktoś podniesie cegłę
Żeby wyjebać ci szyby
Tak żeby wszyscy słyszeli
I co że finish ej
Nie bo się nie skończę nigdy
Niebo się nie kończy nigdzie
Słabi raperzy na image cię złapią inni na ksywę
Dowiesz się z rozmowy z Winim jakie to w kurwe prawdziwe
Książę Sebastian Co gicik posiedzi w kącie za kpinę
W rapowej ciupie możesz mieć w cipie to bo to głupie
Ale nie spędzisz tego bydła hurtem
Mam takie linie co z białym krukiem lecą na półkę
Ty biały karzeł lepiej pożegnaj się z życiem
Robię co chce a nie muszę
Robię bo mogę i umiem
Podkładam nogę tym w górze
Mimo że dalej chilluję
Zmieni się warta za chwilę
Zmieni się passa na stówę
Zmieni się karta już idzie
Na ręce sekwens i spluwę mam
Jak youtuber zasięgiem obejmę karki bicepsem
I wam te śruby dokręcę
Jak idę słyszysz dudnienie nie czekaj to twoje serce
Uciekasz ja za zakrętem i możesz biec jak na Księdze
A to i tak cię dojebie
Bo mówię Nietzschem a pisze Biblie
Palę wam znicze Bóg znowu żyje
To jakbyś puścił Undzine z zajawy odwiedził Gdynię
I tam zadławił się chillem umierał z cheesem na ryju
Dziękując za to że żyłeś
Za to że żyjesz
Dziękuj mi za to że żyjesz
Podziękuj za to że żyjesz
Ej dziękuj mi za to że żyjesz
Dziękuję za to że żyję
Dziękuję za to że żyję
Ty dziękuj ze jeszcze żyjesz