Wypatruj znaków
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość
Większość zwiedzie cię większość z nich
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość
Większość zwiedzie cię większość z nich
Ja ja ja ja
Jak zwykle za wcześnie a wrócę po ciebie
Gdy zgubisz nadzieję jak ćpuny na zjeździe
Czego nie rzucę to wjedzie w arterie
I wierzę że wiedzie do źródeł jak Hermes
Mam dwoje oczu czujnych nawet po zmroku chcesz ściemniaj
Trzecie po środku od serca odmierza oddechy przemian
Na takie życie cię nie stać jak dalej żywisz złudzenia
Na takie życie jak żyjesz tym że poklepią po plecach
Zważ tajemnicę jak szekla auspicje ciężkie jak sekta
Bo na te wzięte z powietrza to nara nara
Teraz ta wasza wysokość jak Lenon dla Yoko traci głowę
Ja przesuwam ku czerwieni kiedy w moje progi proszę
Ty próbujesz oko zawiesić na treści ale coś cię dalej ciągnie
Dalej rośnie wymiar głębi po wewnętrznych stronach powiek
Mam takie sygnały że łamie anteny
Od zakodowanych przez viral po memy
Znów zamieniam łatwy na poliwalentny
Jak strzał ostrzegawczy wymierzony w plecy
I czujesz że mierzysz się z ogniem a to oddech na szybie
Która mnie dzieli od reszty gdy palcem wspak po niej piszę
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość z nich
Bo między Bogiem a prawdą oddają chaos i syf
Na ścieżkach ostów i cierni perłami dławią się psy
Wypatruj znaków ze stosu gdy tylko zwęszysz dym
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość z nich
Bo między Bogiem a prawdą oddają chaos i syf
Na ścieżkach ostów i cierni perłami dławią się psy
Wypatruj znaków ze stosu gdy tylko zwęszysz dym
Nie wybielam słów sztucznie skutkiem czego są brudne
Pomówienia obłudnych dusz muszę mijać łukiem
Za szeroko piszę i widzę że czegoś nie pojmujesz
Kiedy zerkasz wilkiem by winę wietrzyć na cudzym gruncie
Ja pokój zostawiam ty stawiasz swój krzyżyk na wszystkim co różni się od twoich wizji
Masz veni i vidi zabieram ci vici nie widzisz że oni chcą wojny nie igrzysk
Spokojny jak nigdy wybaczę ci krzywdy
W imię intencji tak czystych że możesz się tylko próbować domyślić ich
Podzielasz obawy to wczujesz się w sumę
Jak mnożą różnice to szczerze dziękuję
Już pluję ich trądem milczenie jest złotem
To chodzi po głowie jak „Smoke on the water"
Odejdź jak dalej pragniesz zamykać im oczy
Moje szeroko otwarte „która to godzina nocy"
Radź się wyroczni i rozkmiń o co w tym chodzi asie
Bo nawet w cieniu oskarżeń sypią się iskry zza faset
Myślisz że diament ma skazę to tylko oddech na szybie
Która mnie dzieli od reszty może ją kiedyś rozbijesz
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość z nich
Bo między Bogiem a prawdą oddają chaos i syf
Na ścieżkach ostów i cierni perłami dławią się psy
Wypatruj znaków ze stosu gdy tylko zwęszysz dym
W tych wersach nie szukaj wiedzy zwiedzie cię większość z nich
Bo między Bogiem a prawdą oddają chaos i syf
Na ścieżkach ostów i cierni perłami dławią się psy
Wypatruj znaków ze stosu gdy tylko zwęszysz dym