Piosenka o Wicie Stwoszu
Gdy go matka rodziła
Zimowego wieczora
Nie wiedziała że synek
Będzie z drzewem się porał
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
Nie wiedziała że z domu
Pójdzie w dalekie światy
I że drzewo przemieni
W ludzi ptaki i kwiaty
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
I poszedł syn udały
Nocą w stronę tej gwiazdy
W drodze tylko migały
Rzeki i miejskie baszty
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
Nieraz westchnął Oj ciężko
Ale tak już na świecie
Bylem tylko miał drzewo
A do drzewa narzędzie
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
Dłutkiem w słoje lipowe
I w mig z kawałka drąga
I professorowi sowę
Miłującym gołąbka
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
Taki wiatr mój syneczku
Zbójcy chodzą po drogach
Oj nie przechodź tą rzeczką
Woda taka głęboka
Matko rękę mi podasz
Ja teraz rzeźbię ołtarz
Lampę tak późno świecisz
Może jesteś w biedzie
Oj ulicą koń pędzi
Jeszcze mi cię przejedzie
Matko matko mój skarbie
Koniam wyrzeźbił także
Strzemię i Zwiastowanie
Wszystko w złocie się pali
I zamki blankowane
I owieczki na hali
Synku niebo się chmurzy
Zasłonię cię od burzy
A tu widzisz tu Maria
I Jan i gwiazdki małe
A te szaty wiatr targa
Bo wiatr też wystrugałem
Synku w niebie wiatr wielki
Nie chodź do Norymbergi
Ale poszedł Przez deszcze
Z pieśnią gniewną Jak Dawid
Polską żył Co najlepsze
Wszystko Polsce zostawił
A Krakowowi serce
Jak jabłko na jabłoni
A skonał w Norymberdze
A nikt nie płakał po nim