Zawieszony sznur
Człekowstręt tryska z moich ust
Parszywy kraj
Mdląca woń martwej izby bije złem
Spluwam
Rzygam
Zdycham
Rodny skurcz
Już wtedy miałem zgnić
Pierwsza usłyszana baśń
Brzmiała jak pośmiertny dzwon
Ropa lała mi się z ucha
Nieczuły leżę odurzony snem
A tam za murem zawieszony sznur
Węże czarnych myśli
Tańczą w nerwoysplotach
Kiedy już odejdę
Nie chcę
Aby krzyż deptał po moim sercu
Nie chcę by ktoś po mnie płakał
Nieczuły leżę odurzony snem
A tam za murem zawieszony sznur
„Buntownika zawleczono na podwórze
Kat wiązał mu ręce
Więzień patrząc na kapłana
Paplającego coś o miłości i zbawieniu
Odsunął go i wszedł na schodek który
Poderwano mu spod nóg"