Pokuta
Czasami myślę że to co miało się wydarzyć
Zdarzyło się już temu jakiś czas
Nie pocieszają mnie leki które muszę zażyć
I z czym nie miesząc by spokojnie spać
Świadomość że nie muszę nic obezwładnia bez litości
Gdy w sufit niby w niebo wbijam wzrok
Wnet słyszę znany głos co mam zrobić dziś z miłości
Odwracasz dnem do góry rzeczy ton
I nagle znowu chce się żyć do góry toczyć głaz
Znów zacząć wierzyć w siebie
Tak nagle chce się wstać by iść
I zamiast płynąć wpław przeskoczyć czasu rzekę
Na czworo dzielę włos szukam wszystkich za i przeciw
Nie umiem dalej radzić sobie z tym
I mój wewnętrzny głos mówi "Stary ty masz dzieci"
Nie trzeba mądrzeć żeby zostać kimś
Świadomość że zdobyłem coś i wszystkiego nie straciłem
Upewnia w niej istnieniu własnych wad
Na szczęście jesteś ty i cię jeszcze nie zabiłem
Widocznie jestem tej pokuty wart
I nagle znowu chce się żyć do góry toczyć głaz
Znów zacząć wierzyć w siebie
Tak nagle chce się wstać by iść
I zamiast płynąć wpław przeskoczyć czasu rzekę
I nagle znowu chce się żyć do góry toczyć głaz
Znów zacząć wierzyć w siebie
Tak nagle chce się wstać by iść
I zamiast płynąć wpław przeskoczyć czasu rzekę