Złoty karavan
Ja chciałem tu tylko dorosnąć i to mnie chyba przerosło
Ego wybite w kosmos, suko tak mi dorosło
Nienawidzę spojrzeń, kieruj wzrok na skoki
Suko miałem dojrzeć, przejrzałem na oczy
Ja, kartka i pokój
Kumple mi dzwonią, ale nie odbieram
By zapytać czy wszystko w porządku
To częściej niż do mnie dzwonią do dilera
Wyglądam jakby tu poniósł mnie melanż
Jedyne co mnie unosi to honor
Nie śpię czwarty dzień i chyba umieram
Dobrany do pary z tą paranoją
Nie to, że źle znoszę sen
Po prostu nie znoszę spać
Nie odstawię marzeń w cień
Nawet gdybym miał zatrzymać czas
Każdy stawia na mnie, każdy klepie w ramię
To siada na banię, przestań!
Oczekiwanie jak piach w oczy suko
Mów mi Prince of Presja
Ja chciałem tu tylko dorosnąć i to mnie chyba przerosło
Ego wybite w kosmos, suko tak mi dorosło
Nienawidzę spojrzeń, kieruj wzrok na skoki
Suko miałem dojrzeć
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Idę o zakład, idę po zakład, bo czymże by były czyny bez słowa?
Idę o zakład o te wszystkie loga, dla mnie to więcej niż ideologia
Jestem na fali to zbijają pionę
A gdzie byliście jak wołałem że tonę?
Jak już chcesz się do mnie zwrócić że ziomek
To się ziomek najpierw do mnie zwróć z honorem!
Teraz będzie dobrze, teraz jesteś w formie
Chuja o mnie wiecie, nie mogę się podnieść
Czwarty dzień tak ciągnę, szyja pęka ciągle
Choć nie wierzę w ogóle, to znowu się modlę
Znowu jestem na dnie i jak to ogarnę?
A może ogarnie mnie zło?
Teraz wiesz dokładnie ile znaczy dla mnie
Ile znaczy dla mnie drugie dno!
Eh, eh, nie znoszę karmy, eh, eh, jestem przeklęty
A może to świat jest normalny, a ja jedyny w nim jestem jebnięty?
Ej, ej, nie znoszę karmy, ej, wciąż to powtarzam jak mantry
A może to świat jest jebnięty, a ja jedyny w nim jestem normalny?
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Mnie zawiezie tam (złoty karawan)
Sam sobie wytyczam ścieżki
Lecę na skrzydłach husarii
A może to świat jest jebnięty, a ja w nim jestem normalny?
Eh, eh, nie znoszę karmy, eh, tak samo jak presji
A może ja jestem normalny, a świat wokół mnie po prostu jebnięty?