RIOT [Album]
Dałeś podpis na papierze, nie zostało między wami
Bo to nie był pokój zwierzeń, tylko raczej buda z psami
Wiem, że to nie twoje miasto, z czasem poznasz trochę granic
Nawet kiedy światła gasną, jesteście obserwowani
Paru, paru na podsłuchu, paru nie ma z nami
W kurwę ciężki temat może ważył kilogramy
W tle dźwięki syreny, każdy krzyczy - jazda z psami
Każdy otoczony w kwiaty jak Takashi Murakami
Znamy stany nieważkości, utknąłem między chmurami
Albo jak młody Anakin, latam między planetami
Albo ląduję w tropikach, to przez kartony z grzybami
Tro-tro-tropikalny klimat w dżungli skutej betonami
Nie wszystkim się podoba to, że wchodzę zrobić zmiany
Patrzą na mnie jak na obraz, ale nie zamkną mnie w ramy
Nie zarzucisz, że coś kradnę poza całymi tłumami
Celebruję życie z ludźmi, co tworzą to wszystko z nami
Niе wszystkim się podoba to, że wchodzę zrobić zmiany
Patrzą na mnie jak na obraz, ale niе zamkną mnie w ramy
Nie zarzucisz, że coś kradnę poza całymi tłumami
Celebruję życie z ludźmi, co tworzą to wszystko z nami
I nie wszystkim się podoba to, że wpadłem zrobić zmiany
Ciebie kurwa zmienia trener, no bo stoisz wydygany
My codziennie mamy weekend, znaczy, pora się odchamić
Polska scena, zero smaku, chyba przejdę na weganizm
Kręcę białe suki, Łukasz jest na fali
Jak kruszę to znowu, taki wiesz, spontanik
Wasza liga low level, my w niej nie gramy
Ja mam wyjebane, ty kręć se dramy
Ja ciągle na chmurze, a ty nosisz glany
Ej, daj mi siano, daj se siana, money
Ona nic nie ogarnia, brakuje jej many
Jara ją to suka wie, że to mamy
PDW Żaluzja, PDW Żaku
Wbijam na studio, coś mam w plecaku
Coś mam na bani, czyli parę pasów
Jak on coś to gada, to weź go kasuj
A ja mam same asy, ty nie masz kompletu
Ty lepiej se talię przetasuj
Ja jestem weteran, ty jesteś od wczoraj
I ziom, mogę cię uczyć tematu
Nie wszystkim się podoba to, że wchodzę zrobić zmiany
Patrzą na mnie jak na obraz, ale nie zamkną mnie w ramy
Nie zarzucisz, że coś kradnę poza całymi tłumami
Celebruję życie z ludźmi, co tworzą to wszystko z nami
Może Boga nie ma tutaj przez to, że gadamy tylko z demonami, ej
Paru moich ludzi spotkała zła droga, mimo tego nie straciłem wiary
Całe państwo wyjęte spod prawa, tu nie wielu żyje z zasadami, ej
Jebać zakaz, w moim blancie trawa
Jebać system i wszystkie organy
(Nie narzucisz nigdy tego, nigdy)
(Co nie będzie zgodne z nami, nigdy)
(Pamiętaj kurwa, Pako, Vkie, jazda)
Nigdy nie narzucisz tego, co nie będzie zgodne ze mną
Zawsze miałem swoje zdanie, więc kurwa liberum veto
Nie zamawiaj Bolta, odwieziemy cię karetką
Wjedziemy klasycznie, jak by było to karetą
Kurwa żaden z nas nie wybrałby dorastać obok getto
Przez to każdy ma zasady, których oni nie zdobędą
Widział ludzkie wraki, którym kurwa wszystko jedno
Hermetyczne paki, jakich suki nie wywęszą
Długi i kredyty, które od dawna to przeszłość
Genetyczne wady, poznaliśmy jako dziecko
W naszych genach trapapaty, które nigdy nie uciekną
Więc gdy biorę je na siebie, stawiam czoło konsekwencjom
Co drugi ma lipę w chacie, dlatego się karmią fetą
Ziomal ciężko zapierdalał, by podjechać nową betą
Piję setkę na dzień dobry, żeby kurwa sprostać nerwom
Ty poznałeś sukę w klubie, chcesz się kurwa wieszać przez nią
Weź szamaj pento, mordo, weź nie pierdol, że ci było ciężko
Mam ziomala, jego najebana matka, na melinie chciała być dla typów ścierką
Ziomuś się nie łamał, ziom zrobił swoje, poznał mądrą pannę, teraz ma z nią dziecko
Dla ciebie jedyna wymówka to jest to, że rano czujesz się troszkę nie rześko
Znam się na rzeczy, nie ufam fermentom
Ona dobrze wie, jak się bawić piętą
Chcą dogonić mnie, a tracą tempo
Chciałeś miłość, a wziąłeś tępą
Moje wersy - małomiejski playboy
W moim mieście się nie najesz jedną
Ja i Pako wbijamy na pełnej
Twoi idole gaciami trzęsą (tak jest, tak jest, tak jest)