Próbuję Się Tylko Uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Wciąż mam żyletki w kącikach ust
A kiedy całujesz mi szyję
Językiem nigdy nie trafiasz w puls
Mam skórę zimną jak lód w oczach chłód
A tego co siedzi w środku nie wyrazi ból
Są ponoć granice bólu on kończy się tam gdzie zaczyna się nic
A jedyne co czuje świadomie to ciągłe zmęczenie i strach by iść
Lęk by żyć biec bez granic
Boję się myśli kiedy zostajemy sami
Próbuję się tylko uśmiechnąć wszystko leci mi łzami
Wciąż coś jeszcze mnie trzyma skoro nie mogę się zabić
Lustra nie dają odbicia ciało nie śpi nocami
Irracjonalna metafizyka każe wyjść oknem nie drzwiami
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć nie kalecząc ust
Polubić siebie na tyle że zniosę istnienia ból
Kurwa tak bardzo boję się że nie istnieje Bóg
W sumie to gdyby istniał to już byłby cud
Już kilka miesięcy jak nie śpię toczę z kamienia serce
Wszystko wokół jest cięte w sumie mi to na rękę
Boję się twojej złości bo zaciska pętlę
Powiedz co zrobisz gdy odejdę
Próbuję się tylko uśmiechnąć drżenie martwych ust
A czarne myśli jak kruki lecą tu w liczbie stu
Każdy z nich to mój problem
Jak to że zamiast ze złem walczę z dobrem
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć
Próbuję się tylko uśmiechnąć (próbuję się tylko uśmiechnąć)
Próbuję się tylko uśmiechnąć