Szapo ba
Yo aha
Właśnie tak dzieciaku cwaniaku jebany
To jest zbyt trudne żebym mógł to opowiedzieć
Leżę choć tak naprawdę to w sumie mógłbym siedzieć
Wokół ludzie pracy gardzę nimi szczerze
Gapię się w niebo choć chyba już nie wierzę (adios)
Co mam powiedzieć jak powiedzą „weź opowiedz"
Powiem że nie mogę powiedzieć tego co robię
Mam prośbę jak zdechnę to mi wygraweruj na grobie
Że całe życie jak żyłem to się bawiłem słowem (tra)
Nie zapomnij na płycie położyć wodę (ta)
Jak się nie dorobię złotej no to na tej bazaltowej
Jak jest po śmierci ludzie wciąż zachodzą w głowę
Gdybym wszedł w swoją głowę wyszedłbym Bogiem
I nawet kiedy niebo nie jest granatowe
To kurwa pomyśl o mnie (a jak)
Najdłuższe słowa nie są nam wiadome póki omen trwa
Będę żył a jak nie no to szapo ba
Szapo ba dziwko
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Za każdą z pięknych kobiet
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Wszystko co wokół jest widome i wiadome
Czujesz ten dym mała? Ja cały płonę
Poeta ze mnie żaden więc kiedy się kładę na łonie
Zrozum że lałem formę aż się skończył toner
Lubię jak mówisz że to wszystko jest szalone salome
I leżąc na łóżku naga słuchasz Boney M
A może zamiast gadać wreszcie zamkniesz mordę
Bo po tym wszystkim chciałbym po prostu zapaść w sen
Iluzja prawdy lubię gdy mi wierzysz i słuchasz
I mówię szeptem do ucha że jako słuchacz znaczysz więcej niż nic
I nawet jeśli mylisz prawdę jak to kogo kochasz i ruchasz
To możesz ufać moim kłamstwom jak wódce jerzy pilch
Jeśli to wszystko to kłamstwo wykrzyczane na raz
To jestem tylko akrobatą słów Szapo ba
Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba
Szapo ba Szapo ba Szapo ba