Edek Leszczyk
Edek Leszczyk miał nasrzeczoną w Bytomiu
Już pociągiem jechał na ślub
Muyślę, że nie chciał źle
Buty i koszulę zawinięte w gazetę wiózł
Do Bytomia z Gdańska jest 700 kilometrów
Pociąg trochę jechał, trochę stał
Buty i koszula leżały na półce
Edek Leszczyk trochę na siedzeniu spał
W domu narzeczonej atmosfera napięta
Wiadomo, przecież jutro ślub
Matka się w kuchni krząta i sprząta
Teść wódkę stawia na stół
Edek, któremu złodzieje w pociągu koszulę i buty ukradli
Chciał zrobić kawał i "ślubu nie będzie" powiedział przy kolacji
Chciał tylko żartem powiedzieć przyszłej żonie
Że ślubu nie będzie, bo buty ukradli
Lecz ona milcząc zbierała talеrze
Więc zdanie powtórzył dosadniej:
"Ślubu niе będzie"
Teść ściszył telewizor, w kuchni szczęknęły talerze
Edek chciał tylko powiedzieć
Że bez butów ślubu nie bierze
"Kawał, jak widać, udaje się świetnie"
Pomyślał Leszczyk i wypił herbaty
Żona pobladła, ojciec poczerwieniał
A przecież to tylko żarty
Życie najlepsze układa piosenki
Najlepsze sceny ustawia los
Co to się stało stać się musiało
Oto znowu Leszczyka głos:
"Ślubu nie będzie"
Teść zgasił telewizor
Teściowa krzyknęła, że skona
Pies zaczął szczekać, teść zaczął szczekać
Szczekała też narzeczona
Edek spokojnie podnióśł się z wersalki
Spokojnie założył trampki
Poszedł na dworzec
Tam wsiadł w jakiś pociąg
Jakiś tam
Nie wiadomo, jaki