Źle w Głowach
Wprost ze sceny szczerość kontra przemysł
Wszyscy mamy źle w głowach więc pijemy
Tu gdzie wokół hieny fobie kusi Wenus
Z diabłem na ramieniu
Na Żywo
Z Miasta Grzechu
Życia rebus za plecami słychać szepty
Ile razy uśmiechałeś się do Boga przez łzy
Dusza wrzeszczy wróg ucieka przed czymś na oślep
Walą krople przez parapet a ty starasz się zapomnieć
Za oknem w pełni księżyc okrywa pięć dzielnic
Walczymy z demonami niczym
Wiedźmin
Oczy przetrzyj prawdy nie lekceważ
Powiedz można zagłuszyć sumienie bez lekarstw
Szczery przekaz ma jakąkolwiek rację bytu
Mamy tyle zalet ile mamy złych nawyków
A że wśród bitów z dala od krzyków i krzywych akcji
W poszukiwaniu prawdy błądząc w matni
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Źle w głowach
Mamy źle w głowach
Zróbmy rekonstrukcje tych smutnych faktów przy wódce
Wszyscy mamy źle w głowach unikamy luster
Sam siebie przekonuję moja psychika jest zdrowa
Ta jasne a na słońcu jest woda
To co widzisz w moich oczach nałogowca
Jak papieros od papierosa odpalam wersy i wrzucam je na afisz
Tu gdzie anioł śmierci gorzałką pragnienie gasi
Opary wódy przez pory skóry
I gromy żony podczas niejednej burzy
Nadaje raport prosto dla bloków
Nowy odcinek ze strefy mroku
Osiedle jak front wojny drzwi przede mną otwiera
Tu ręce pełne roboty miał zawsze kapelan
Wszystko na serio i nic na niby
Przyciskam spocone czoło do zimnej szyby
Włącz lampę ksenonową będziesz moich myśli bliższy
Widzisz na ścianach zacieki krwi odpryski
Próbuję połapać się w tym wszystkim
Księżyc zwojem mózgu jak gniazdo węży
To skromne życie MCing w mieście
Gdzie czujesz się na co dzień jak manekin w crash teście
Prawda tańczy już naga późna jest pora
Otwórz szampana mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Mamy źle w głowach
Źle w głowach
Mamy źle w głowach
W środku ucisk wiem wiele można mi zarzucić
Kolejna noc z dniem się kłóci kończą się szlugi kuzyn
Spuszczę króli obdartych z królewskie purpury
Wokół zimne mury zimne trunki nocne burdy i skutki
Nocne kluby w których człowiek chce się ukryć
Myśli uśpić utopić w butli whisky
Nieogarem świata jak Kapuściński
Prowadzeni przez instynkt tłumiąc głos rozsądku
Znowu los okazał się mniej w porządku
W głowie ciąg słów samotność czterech kątów
I nie wpierdalaj mi swoich moralnych osądów
Pod prąd znów noc snu nie chce przynieść
Jak Philippe Petit balansujemy na linie
I sam sobie jestem winien daj zapomnieć
Wszyscy mamy źle w głowach chcę oprzytomnieć