Trawnik
Miłość w niego spadła gromem
Na nią ledwie letni deszcz
On by dla niej wszystko zrobił
Choć usłyszał "Rób co chcesz!"
Chociaż z nim nie chciała gadać
Wiadomości do niej słał
No i w końcu odpisała
Ale nie tak jakby chciał
Hej, hej! Kiedy będę twoja
Hej, hej! Czy ty będziesz mój?
Hej, hej! Póki nie zawołam
Hej, hej! Ty pod oknem stój!
Przetrwał letnie przesilenie
Srogi i siarczysty mróz
Mech zapuścił w głąb korzenie
I jabłonią w ziemię wrósł
A że nie pasował nawet
Przybywało ciągle dni
Trawnik stał się złotym sadem
A w poduszce ciągle łzy
Hej, hej! Kiedy będę twoja
Hej, hej! Czy ty będziesz mój?
Hej, hej! Przegoń z mego czoła
Ten ból, wątpliwości rój
Hej, hej! Kiedy będę twoja
Hej, hej! Czy ty będziesz mój?
Hej, hej! Póki nie zawołam
Czekaj, czekaj, czekaj na mnie tu
La la laj
La la laj
Hej, hej! Kiedy będę twoja
Hej, hej! Czy ty będziesz mój?
Hej, hej! Póki nie zawołam
Hej, hej! Czekaj na mnie tu