Choroba 2
Gdy otworzył domu drzwi
Puste ściany cisza w nim
Tyle już minęło dni
Nie ma jej jest tylko list
Kiedyś pozostawił ją gdy potrzebowała go
Dzisiaj już rozumie to że to był największy błąd
Ona nie odeszła jeszcze odnaleźć musisz miejsce
Gdzie swe odlicza dni płomień się niewidzialnie tli
Kto wie gdzie szukać jej
Pytania piętrzą się
Jej matka mówi „odejdź nie zasłużyła sobie"
Na końcu drogi nic nie liczy się bo nikt
Zabrać nie może wspomnień ze sobą
Na końcu drogi co było tak ważne to
Nie znaczy nic prócz bycia tylko z Tobą
Była daleko stąd odnalazł w końcu ją
Jej twarzy dawne piękno nosi cierpienia piętno
Chciałby jej pomóc lecz za późno dzisiaj jest
Dawno wydany sąd niebo zabiera ją
On widzi to w jej oczach że ona wciąż go kocha
Dała ci piękne chwile których nie doceniłeś
Chciałbyś naprawić to z oddali słychać dzwon
Ona zasypia w ciszy a twoje serce krzyczy
Na końcu drogi nic nie liczy się bo nikt
Zabrać nie może wspomnień ze sobą
Na końcu drogi co było tak ważne to
Nie znaczy nic prócz bycia tylko z Tobą
Kolejny wstaje dzień koszmary męczą cię
Już teraz o tym wiesz nigdy nie wyśpisz się
Te myśli dręczą znów miałeś kobietę ze snów
Przed tobą szczera spowiedź pozwoliłeś jej odejść
Tego dnia zgasł płomień nie otworzyła powiek
Ostatnie jej spojrzenie pozostało wspomnieniem
Kiedy ją żegnałeś pierwszy raz płakałeś
Wierząc że nastąpi cud otworzy oczy znów
Na końcu drogi nic nie liczy się bo nikt
Zabrać nie może wspomnień ze sobą
Na końcu drogi co było tak ważne to
Nie znaczy nic prócz bycia tylko z Tobą
Na końcu drogi nic nie liczy się bo nikt
Zabrać nie może wspomnień ze sobą
Na końcu drogi co było tak ważne to
Nie znaczy nic prócz bycia tylko z Tobą